09 Kwi 2013, Wto 9:53, PID: 346382
No, Panie i Panowie stało się. Byłem dzisiaj na 8 na komisji. Wszystko potrwało w moim przypadku może kwadrans. Już przy wejściu na piętro, przy którym stał jakiś dziadek i się mu pokazywało wezwanie, powiedziałem, że chcę rozmawiać z przewodniczącym. Koleś pokazał bez żadnych oporów odpowiednie drzwi. Przewodniczący to był jakiś urzędnik i mu powiedziałem to, co planowałem. Zaproponował w ogóle, żebym został przyjęty osobnym trybem. Zaprowadził mnie zdaje się na komisję ewidencyjną, gdzie siedziały trzy kobiety przy oddzielnych stolikach, wypełniłem jakiś papierek. Potem mnie zaprowadzili na komisję lekarską. Lekarka w ogóle się mnie zapytała czy nie mam nic przeciwko temu, żeby mi zmierzyła ciśnienie. Wagę, wzrost, wadę wzroku tylko podałem, nie badali mnie. Jedynie marynarkę zdjąłem na pomiar ciśnienia. Jeszcze mi zadali kilka pytań (o tzw. szkołę, o to czy umiem pływać) na tej samej komisji ewidencyjnej. Następnie mnie zaprowadzili do przedstawiciela wojskowego, który mi dał książeczkę i poprosił żebym sprawdził, czy wszystko się zgadza.
Nawet myślę, ze to mogło być mniej niż 15 min. Oceniam że atmosfera i warunki jak na to co słyszałem i czytałem, dosyć przyjazna. Nikt się do mnie na "ty" nie zwracał, tylko przewodniczący nazwał mnie "chłopakiem" w pewnym momencie mówiąc urzędniczce o mnie, to sprostowałem, że jestem szlachcicem a nie chłopakiem, i się wtedy poprawił, że "mężczyzna".
Kategoria D z przydziałem do Obrony Cywilnej w razie wojny
Nawet myślę, ze to mogło być mniej niż 15 min. Oceniam że atmosfera i warunki jak na to co słyszałem i czytałem, dosyć przyjazna. Nikt się do mnie na "ty" nie zwracał, tylko przewodniczący nazwał mnie "chłopakiem" w pewnym momencie mówiąc urzędniczce o mnie, to sprostowałem, że jestem szlachcicem a nie chłopakiem, i się wtedy poprawił, że "mężczyzna".
Kategoria D z przydziałem do Obrony Cywilnej w razie wojny