07 Gru 2008, Nie 12:18, PID: 99001
Pewnie, że Skylar jest atrakcyjna! W końcu przystojniaczek z roku o nią zabiegał )
Swoją drogą ciekawe czemu wszyscy tu chronią swój wygląd bardziej niż na jakimkolwiek innym forum, na jakim zdarzyło mi się być choćby przez chwilę
Po kilku dniach spotkałam go znowu. Potem znowu.. i dość regularnie od tamtego czasu. Myślałam sobie, że to taki niewinny, nieśmiały gość i fajnie byloby go poznać. Mieszka blisko mnie, więc widywałam go nadal często dość.
Pewnego dnia usiadł naprzeciwko mnie w autobusie. Stwierdziłam, że więcej takiej okazji nie będzie. Nie wiem, czy mnie kojarzył.. W każdym razie serce podeszło mi do gardła, kiedy zaczęłam na niego patrzeć. Tak dość intensywnie, bez mrugnięcia lub odwracania wzroku. Prosto, w oczy. Przez jakiś czas usiłował tego 'nie widzieć'. W końcu musiał doprowadzić do jakiejś jawnej konfrontacji, spojrzał na mnie. I teraz najbardziej komiczna sytuacja mojego życia: uśmiechnęłam się. Siedzę naprzeciwko niego, uśmiecham się, patrzę mu w oczy, a on się zachowuje, jakby nie wiedział, co się dzieje. Po chwili pyta "co?". A ja na to z uśmiechem "nic..". Mówiłam to takim tonem, że każdy normalny człowiek spytałby na przykład czemu się uśmiecham, czemu tak patrzę albo co. Ale nie on. Odwrócił wzrok, pogapił się chwilę w okno i wysiadł na swoim przystanku nawet na mnie nie spoglądając.
Sromotna porażka
Swoją drogą ciekawe czemu wszyscy tu chronią swój wygląd bardziej niż na jakimkolwiek innym forum, na jakim zdarzyło mi się być choćby przez chwilę
soulja napisał(a):Wystarczy jednak okazać w jakiś sposób swoje zainteresowanie.A to mi się przypomina moja najśmielsza jak dotąd próba. Było to tak: jeździłam jakimś tam autobusem regularnie z pewnym kolesiem. Koleś ten wyglądał dość nieprzeciętnie - miał coś na kształt afro. Pierwszy raz zwrócilam na niiego uwagę w autobusie nocnym, kiedy pół autobusu wyładowane było podpitymi dresami. Połowa z nich czepiała się go, obrażali go, prowokowali i generalnie nabijali. Poczułam wtedy taką solidarność, że chciałam do niego podejść i pogadać, żeby mógł skupić się na czymś innym, ponieważ widać było, że dopiero przyzwyczaja się do takich reakcji. Żołtodziób - ja natomiast miałam do czynienia z takimi zachowaniami przez naprawdę długi czas, jako że od zawsze cechowała mnie słabość do ćwieków i czarnej skóry W każdym razie. Nie odważyłam się oczywiście podejść. To ponad moje siły. Ale kontakt wzrokowy został nawiązany, jakoś tam usiłowałam go pocieszyć samym wzrokiem. Frajerka
Po kilku dniach spotkałam go znowu. Potem znowu.. i dość regularnie od tamtego czasu. Myślałam sobie, że to taki niewinny, nieśmiały gość i fajnie byloby go poznać. Mieszka blisko mnie, więc widywałam go nadal często dość.
Pewnego dnia usiadł naprzeciwko mnie w autobusie. Stwierdziłam, że więcej takiej okazji nie będzie. Nie wiem, czy mnie kojarzył.. W każdym razie serce podeszło mi do gardła, kiedy zaczęłam na niego patrzeć. Tak dość intensywnie, bez mrugnięcia lub odwracania wzroku. Prosto, w oczy. Przez jakiś czas usiłował tego 'nie widzieć'. W końcu musiał doprowadzić do jakiejś jawnej konfrontacji, spojrzał na mnie. I teraz najbardziej komiczna sytuacja mojego życia: uśmiechnęłam się. Siedzę naprzeciwko niego, uśmiecham się, patrzę mu w oczy, a on się zachowuje, jakby nie wiedział, co się dzieje. Po chwili pyta "co?". A ja na to z uśmiechem "nic..". Mówiłam to takim tonem, że każdy normalny człowiek spytałby na przykład czemu się uśmiecham, czemu tak patrzę albo co. Ale nie on. Odwrócił wzrok, pogapił się chwilę w okno i wysiadł na swoim przystanku nawet na mnie nie spoglądając.
Sromotna porażka