22 Lip 2010, Czw 0:59, PID: 215546
no wyprowadzka od rodziców była bez wątpienia dobrym wyjściem, swoją drogą to cholera wie z kąd u twojego ojca takie dziwne obsesje, może on ze swoim ojcem miał jeszcze gorzej, niestety ludzie mają skłonność do przekazywania takich gówien przez pokolenia...
w moim przypadku ubieranie sie jak szmata ma związek z tym ze prawie nie wychodze z domu więc 'po co kupować nowe spodnie,zeby ładnie wyglądać raz na pare tygodni jak ide o 7 rano kupić tarcze do szlifierki,albo raz na pół roku wychodze sie napić?'
no i jak już wspominałem poczucie estetyki większosci ludzi (zwłaszcza młodych) mnie brzydzi, pozwala im wywalać śmieci pod siebie, syfić słonecznikiem na przystankach,pluc na chodnik i pisać sprejem 'chwdp' do znudzenia na świerzo pomalowanych blokach pod warunkiem że mają pedalskie spodnie za 300 zł uszyte przez chińskie dziecko,garniaki z kolei kojarzą mi sie z tłustymi bankierami śmierdzącymi drogim koniakiem i perfumami swoich dziwek, i tak dalej i tak dalej...nie wiele jest rzeczy które mi sie nie kojarzą zle, najlepiej kojarzy mi sie prosty i skromny ubiór nie rzucający sie w oczy-ubiór człowieka który ma wazniejsze rzeczy na głowie niz strojenie sie...
ale najbardziej mnie dziwi to że 'jara' mnie upodabnianie sie do Jezusa, gole sie tylko kiedy uważam ze w takiej czy innej sytuacji powinienem być ogolony ( i to nie zawsze) a najczęśniej mam brode co w połączeniu z długimi włosami daje Jezusowy efekt...wprawdzie nie jestem chrześcianinem ale wydaje mi sie że to podkręca moją wole czynienia 'dobra'...
dlaczego chodziłes w kurtce? bez niej czułes sie obnazony? 'wystawiony na odstrzał'? ja tak mam w każdym razie,szczególnie cenie sobie kaptur na głowie.
i nienawidze krótkich spodni,czuje sie w nich jak mały chłopiec...
z przekonaniem sie do sandałów tez mam problem, ostatnio przez tydzień siedziałem na pewnej imprezie plenerowej i cały czas chodziłem w ciężkich,grubych buciorach...
w moim przypadku ubieranie sie jak szmata ma związek z tym ze prawie nie wychodze z domu więc 'po co kupować nowe spodnie,zeby ładnie wyglądać raz na pare tygodni jak ide o 7 rano kupić tarcze do szlifierki,albo raz na pół roku wychodze sie napić?'
no i jak już wspominałem poczucie estetyki większosci ludzi (zwłaszcza młodych) mnie brzydzi, pozwala im wywalać śmieci pod siebie, syfić słonecznikiem na przystankach,pluc na chodnik i pisać sprejem 'chwdp' do znudzenia na świerzo pomalowanych blokach pod warunkiem że mają pedalskie spodnie za 300 zł uszyte przez chińskie dziecko,garniaki z kolei kojarzą mi sie z tłustymi bankierami śmierdzącymi drogim koniakiem i perfumami swoich dziwek, i tak dalej i tak dalej...nie wiele jest rzeczy które mi sie nie kojarzą zle, najlepiej kojarzy mi sie prosty i skromny ubiór nie rzucający sie w oczy-ubiór człowieka który ma wazniejsze rzeczy na głowie niz strojenie sie...
ale najbardziej mnie dziwi to że 'jara' mnie upodabnianie sie do Jezusa, gole sie tylko kiedy uważam ze w takiej czy innej sytuacji powinienem być ogolony ( i to nie zawsze) a najczęśniej mam brode co w połączeniu z długimi włosami daje Jezusowy efekt...wprawdzie nie jestem chrześcianinem ale wydaje mi sie że to podkręca moją wole czynienia 'dobra'...
dlaczego chodziłes w kurtce? bez niej czułes sie obnazony? 'wystawiony na odstrzał'? ja tak mam w każdym razie,szczególnie cenie sobie kaptur na głowie.
i nienawidze krótkich spodni,czuje sie w nich jak mały chłopiec...
z przekonaniem sie do sandałów tez mam problem, ostatnio przez tydzień siedziałem na pewnej imprezie plenerowej i cały czas chodziłem w ciężkich,grubych buciorach...