25 Kwi 2011, Pon 13:00, PID: 250812
Każdy ma w sobie coś z "wieśniaka" i każdy potrzebuje jakiejś dozy taniej pożywki (czy będzie to muzyka czy jakieś kiczowate seriale/filmy czy cokolwiek innego). Tyle że tandeta tandecie nierówna a co niektórzy nie znają i nie chcą znać niczego poza nią. Mentalny wieśniak/kmiot/burak/parobek to właśnie ktoś taki. Muzyka to tylko jeden z powierzchownych aspektów buractwa tyle że bywa dość charakterystyczny. Mam tu na myśli przede wszystkim bezmózgich małolatów, dla których skakanie na parkiecie i wciąganie fety to niemal sens życia, inne ich twórcze zajęcia to np. "onanizowanie" się komórką czy jakimś tam zdezelowanym golfem. Znakiem rozpoznawczym takiego elementu jest pierdząca z samochodowych głośników "muzyka" typu manieczki czy inne tego mutacje.Na dyskoteki i podobne imprezy silą rzeczy przychodzi między innymi najgorsza swołocz. Znałem takich chłopaczków ze wsi, którzy jadąc na "dyskotekę" w jakiejś tam wiejskiej knajpie zabierali ze sobą po kilka sztachet żeby było weselej ... . "Miejskie wieśniaki" zjeżdżają się częściej do tzw "klubów" gdzie stłoczeni jak na fermie drobiu oddają się swojej prymitywnej "rozrywce". Znajdziesz tam ... głupich karków, pospolite buractwo, suki dające d*py po kątach, wiejskich ruchatorow, lokalnych pożal się Boże "gangsta" penerów, biedaków z patologicznego środowiska etc. Normalni ludzie też przychodzą ... tyle że statystyczna nadreprezentacja najgorszego motłochu jest dość uderzająca. Dobrze że ktoś wymienił ten "hardstyle" trudno znaleźć coś lepiej oddającego pustą, prostacką i chamską za razem naturę znacznej części wielbicieli tejże tandety w najczystszej formie.
U mnie lokalni punk-rockowcy etc. ani nie słuchają/nie grają jakiejś wielce wyszukanej muzyki, ani nie są towarzystwem wielce ą ę z kijem w dup*e . Można z nimi normalnie pogadać przy piwku czy wódeczce, można się dobrze bawić . Mają swoją "melinę" gdzie wesoło spędzają czas i co prawda brama jest szeroko otwarta dla wszystkich, ale niepożądany element jakoś sam omija to miejsce z daleka. Większych incydentów czy agresji jako takiej tam prawie nie ma ...a to głównie podpici młodzi ludzie. Dla porównania w pobliskiej dyskotece burdy, wybite zęby, powybijane szyby w okolicy, nafurani z kosami ... policja co sobotę... .
U mnie lokalni punk-rockowcy etc. ani nie słuchają/nie grają jakiejś wielce wyszukanej muzyki, ani nie są towarzystwem wielce ą ę z kijem w dup*e . Można z nimi normalnie pogadać przy piwku czy wódeczce, można się dobrze bawić . Mają swoją "melinę" gdzie wesoło spędzają czas i co prawda brama jest szeroko otwarta dla wszystkich, ale niepożądany element jakoś sam omija to miejsce z daleka. Większych incydentów czy agresji jako takiej tam prawie nie ma ...a to głównie podpici młodzi ludzie. Dla porównania w pobliskiej dyskotece burdy, wybite zęby, powybijane szyby w okolicy, nafurani z kosami ... policja co sobotę... .