18 Mar 2008, Wto 17:32, PID: 15971
W środowisku w którym teraz muszę przebywać, imprezy dzielą się na takie gdzie:
1) Wynajmuje się domek, żeby było gdzie pić.
2) Idzie się na dyskotekę (czyli lokal z głowy), wynajmuje boks i pije do białego rana.
3) Ktoś znajomy urządza imprezę, i pije się u niego.
Trzeba przyznać, że wybór jest tutaj dosyć ograniczony .
Ale jeżeli miałabym iść na taką „normalną” imprezę, to.... A właściwie to niby jak wygląda taka normalna impreza ? Eee, nieważne, i tak bym nie poszła .
O, pamiętam jak raz jeden w życiu pojechałam na kolonie (oczywiście razem z przyjaciółką ), kiedyś tam, w podstawówce, i tam była dyskoteka. Pamiętam, ze nawet miałam na nią jakieś fajne ciuchy, ale potwornie się bałam. Dziewczyny z którymi byłam w pokoju mówiły, że będzie fajnie, i że jak nie chcę, to nie muszę tańczyć itd. No to poszłam. Cała impreza wyglądała tak, że dzieciaki stały w kółeczkach i sobie tańczyły. No ta ja też sobie trochę potańczyłam, i w pewnym momencie jakoś tak się stało, że nasze kółko połączyło się z kołem facetów, i z jakimś tam jeszcze. Wtedy po prostu nie wytrzymałam i sobie poszłam. Pobiegła za mną taka jedna Jolka, i prawie siłą mnie zaciągnęła z powrotem. Na szczęście, jakoś od niej uciekłam, i schowałam się w toalecie . Szukała mnie tam, ale nie znalazła. Po paru minutach czmychnęłam do naszego pokoju, a tam mała niespodzianka, w postaci Natalii, której też się tam nie podobało i sobie stamtąd poszła. Poczułam niemałą ulgę, bo dziewczyny czuły przed Natalią jakiś tam respekt, i nie będą się z nas nabijać .
Jakie to głupie kiedyś wszystko było...
Ach, są jeszcze imprezy rodzinne, które są strasznie niewygodne, bo jakimś cudem, nigdy tam nie ma ludzi w moim wieku. A, i jeszcze te wszystkie ciotki, które wypytują cię o to czy masz chłopaka/czemu nie masz chłopaka, a później dodają, ze niedługo to i ja pójdę do ołtarza... Oczywiście istnieje cały wachlarz takich niewygodnych pytań.
1) Wynajmuje się domek, żeby było gdzie pić.
2) Idzie się na dyskotekę (czyli lokal z głowy), wynajmuje boks i pije do białego rana.
3) Ktoś znajomy urządza imprezę, i pije się u niego.
Trzeba przyznać, że wybór jest tutaj dosyć ograniczony .
Ale jeżeli miałabym iść na taką „normalną” imprezę, to.... A właściwie to niby jak wygląda taka normalna impreza ? Eee, nieważne, i tak bym nie poszła .
O, pamiętam jak raz jeden w życiu pojechałam na kolonie (oczywiście razem z przyjaciółką ), kiedyś tam, w podstawówce, i tam była dyskoteka. Pamiętam, ze nawet miałam na nią jakieś fajne ciuchy, ale potwornie się bałam. Dziewczyny z którymi byłam w pokoju mówiły, że będzie fajnie, i że jak nie chcę, to nie muszę tańczyć itd. No to poszłam. Cała impreza wyglądała tak, że dzieciaki stały w kółeczkach i sobie tańczyły. No ta ja też sobie trochę potańczyłam, i w pewnym momencie jakoś tak się stało, że nasze kółko połączyło się z kołem facetów, i z jakimś tam jeszcze. Wtedy po prostu nie wytrzymałam i sobie poszłam. Pobiegła za mną taka jedna Jolka, i prawie siłą mnie zaciągnęła z powrotem. Na szczęście, jakoś od niej uciekłam, i schowałam się w toalecie . Szukała mnie tam, ale nie znalazła. Po paru minutach czmychnęłam do naszego pokoju, a tam mała niespodzianka, w postaci Natalii, której też się tam nie podobało i sobie stamtąd poszła. Poczułam niemałą ulgę, bo dziewczyny czuły przed Natalią jakiś tam respekt, i nie będą się z nas nabijać .
Jakie to głupie kiedyś wszystko było...
Ach, są jeszcze imprezy rodzinne, które są strasznie niewygodne, bo jakimś cudem, nigdy tam nie ma ludzi w moim wieku. A, i jeszcze te wszystkie ciotki, które wypytują cię o to czy masz chłopaka/czemu nie masz chłopaka, a później dodają, ze niedługo to i ja pójdę do ołtarza... Oczywiście istnieje cały wachlarz takich niewygodnych pytań.