14 Paź 2019, Pon 12:42, PID: 807761
Rozumiem. Lubię myśleć obrazowo, chyba łatwiej mi tak tłumaczyć co myślę i czuję. Spaceruję ulicą z towarzyszką, rozmowa jest coraz przyjemniejsza, coraz częściej patrzymy sobie w oczy, nawet słońce zaczyna zza chmur wychodzić. "Wejdźmy do tej kawiarni, wydaje się bardzo przyjemnym miejscem". Lekkie obawy się pojawią, ale ciekawość wygrywa. Ok. I siadamy sobie przy stoliku. Świetna relaksująca muzyka, dekoracje, krzesła wygodne, towarzystwo wspaniałe. Może być lepiej? "Napijemy się kawy?". O kurde, jednak może być lepiej! Ale poczułem jakieś ukłucie i zaproponowałem, żebyśmy zajrzeli tam następnym razem. Wolałbym się przygotować. "Ok, nie ma problemu". Przychodzi kolejny raz, znów jest równie przyjemnie, przychodzi moment, w którym chcesz wstać i pójść zamówić kawę i... nogi odmawiają pośluszeństwa. Co jest?! Przecież bez problemu doszedłem do tego miejsca? "Następnym razem". I tak powtarza się kolejny i kolejny raz, z różnymi efektami, raz czy dwa udaje się dojść do ekspresu, postawić kubek i... powrót. Nie rozumiem! To już przestaje bawić, śmieszyć, zastanawiać. Zaczyna przerażać. Do tego stopnia, że cała ta kawiarnia, całe to miejsce, już nie wydaje się takim fajnym jak na początku miejscem. Zaczyna kojarzyć się z oporem, niemiłym uczuciem, a nie przyjemnym zapachem, komfortem i przede wszystkim smakiem przepysznej kawy. A wierzę, że taka jest! Miliardy ludzi nie może się przecież mylić. Może nie lubię kawy tak naprawdę? Ale dlaczego w takim razie podobał mi się tak bardzo jej zapach?
Pewnie, że spędzanie czasu w "kawiarni" potrafi być już bardzo bliskie i przyjemne. Tak samo jak pisanie postów o sobie na forum dyskusyjnym. Z tyłu głowy siedzi po prostu myśl, że ta "kawa" albo rozmowa na żywo są na wyciągnięcie ręki, a coś powstrzymuje, nie pozwala się tym cieszyć. Dlatego to jest takie frustrujące. Opisuję stare próby, nie wiem jak po latach odnalazłbym się w tym miejscu. Wiem, że na samą myśl o kawiarni zaczyna mnie ściskać w żołądku, dzisiaj napiję się wody
Pewnie, że spędzanie czasu w "kawiarni" potrafi być już bardzo bliskie i przyjemne. Tak samo jak pisanie postów o sobie na forum dyskusyjnym. Z tyłu głowy siedzi po prostu myśl, że ta "kawa" albo rozmowa na żywo są na wyciągnięcie ręki, a coś powstrzymuje, nie pozwala się tym cieszyć. Dlatego to jest takie frustrujące. Opisuję stare próby, nie wiem jak po latach odnalazłbym się w tym miejscu. Wiem, że na samą myśl o kawiarni zaczyna mnie ściskać w żołądku, dzisiaj napiję się wody