27 Lip 2010, Wto 23:42, PID: 216329
Oj, Zoe . Przyczepiłaś się do mało istotnego fragmentu, ale z całością mojej filozofii się zgadzasz, prawda?
Według mnie mniej ważne są motywy, a ważniejsze same decyzje. Na przykład: nie piję alkoholu (w ogóle). Ktoś mi kiedyś zarzucił, że to po prostu dlatego, że się boję, bo miałem ojca alkoholika i była to prawda... tylko co z tego?
Co za różnica, czy kogoś popychają złe czy dobre emocje? I jedne i drugie są potrzebne. Ważne tylko, żeby prowadziły do dobrych decyzji.
Poza tym można być nieśmiałym i honorowym jednocześnie. Miałem takie okresy w życiu, że byłem kompletnie przerażony, strachliwy, po prostu tchórzliwy. Ale nawet w takich momentach miałem swój honor.
Więc nieważne, czy dziewczyną kierował strach przed konsekwencjami, czy świadome pragnienie czegoś pozytywnego - to właśnie czyn się liczy.
Tak na marginesie. Wyznaję męską świńską szowinistyczną tezę, że to jednak faceci są w związku stroną "aktywną" i to oni decydują o formie kontaktu. Dlatego bardziej potępiam takich właśnie ruchaczy. Zdarzają się wprawdzie kobiety-uwodzicielki, które za cel w życiu mają zaliczenie jak największej ilości chłoptasiów, ale jednak ten grzech to raczej nasza męska wada.
Chłoptasiów zaliczających laski na tuziny równam z błotem. Rzekłem.
Takie zaliczanie lasek (lub facetów) to po prostu objaw niedojrzałości. To jakby zlizywać bitą śmietanę z samego wierzchu tortu, nawet nie próbując go w całości. To jakby oglądać tylko ostatnią scenę kryminału. Jakby biec na skróty w wyścigu albo używać helikoptera do wspięcia się na szczyt góry. Po prostu nie o to w życiu chodzi.
A o co chodzi - Droga jest ważniejsza niż sam cel. Celem spotkania mężczyzny z kobietą jest poznać się, dopasować się, przezwyciężać trudności, wybaczać sobie. Doświadczyć wspólnie i szczęścia i bólu. Życie jest bardzo krótkie, więc nie ma w nim czasu na więcej niż jedną kobietę.
Kobieta jest jak góra - tym lepsza, im trudniej ją zdobyć. Właśnie dlatego wolę dziewczyny "trudne", od takich lasek-fastfudów, które się raz zaliczy i się o nich zapomni.
I taki szczegół techniczny. Satysfakcjonujące życie seksualne powyżej pięćdziesięciu lat mają tylko te kobiety, które mają męża. Przeczytałem o tym badaniu chyba w "Twoim stylu" . Uzasadnienie jest bardzo proste: w pewnym wieku kobiece wdzięki przemijają. Seks w tym wieku uprawiają tylko te kobiety, które zawczasu znalazły sobie stałego partnera.
Zoe, jesteś bardzo inteligentna. Nie waham się stwierdzić, że jesteś najinteligentniejszą kobietą, z jaką dyskutowałem kiedykolwiek na forach internetowych. Od dzisiaj wykorzystuj swoje zdolności umysłowe w służbie dobra.
Według mnie mniej ważne są motywy, a ważniejsze same decyzje. Na przykład: nie piję alkoholu (w ogóle). Ktoś mi kiedyś zarzucił, że to po prostu dlatego, że się boję, bo miałem ojca alkoholika i była to prawda... tylko co z tego?
Co za różnica, czy kogoś popychają złe czy dobre emocje? I jedne i drugie są potrzebne. Ważne tylko, żeby prowadziły do dobrych decyzji.
Poza tym można być nieśmiałym i honorowym jednocześnie. Miałem takie okresy w życiu, że byłem kompletnie przerażony, strachliwy, po prostu tchórzliwy. Ale nawet w takich momentach miałem swój honor.
Więc nieważne, czy dziewczyną kierował strach przed konsekwencjami, czy świadome pragnienie czegoś pozytywnego - to właśnie czyn się liczy.
Tak na marginesie. Wyznaję męską świńską szowinistyczną tezę, że to jednak faceci są w związku stroną "aktywną" i to oni decydują o formie kontaktu. Dlatego bardziej potępiam takich właśnie ruchaczy. Zdarzają się wprawdzie kobiety-uwodzicielki, które za cel w życiu mają zaliczenie jak największej ilości chłoptasiów, ale jednak ten grzech to raczej nasza męska wada.
Chłoptasiów zaliczających laski na tuziny równam z błotem. Rzekłem.
Takie zaliczanie lasek (lub facetów) to po prostu objaw niedojrzałości. To jakby zlizywać bitą śmietanę z samego wierzchu tortu, nawet nie próbując go w całości. To jakby oglądać tylko ostatnią scenę kryminału. Jakby biec na skróty w wyścigu albo używać helikoptera do wspięcia się na szczyt góry. Po prostu nie o to w życiu chodzi.
A o co chodzi - Droga jest ważniejsza niż sam cel. Celem spotkania mężczyzny z kobietą jest poznać się, dopasować się, przezwyciężać trudności, wybaczać sobie. Doświadczyć wspólnie i szczęścia i bólu. Życie jest bardzo krótkie, więc nie ma w nim czasu na więcej niż jedną kobietę.
Kobieta jest jak góra - tym lepsza, im trudniej ją zdobyć. Właśnie dlatego wolę dziewczyny "trudne", od takich lasek-fastfudów, które się raz zaliczy i się o nich zapomni.
I taki szczegół techniczny. Satysfakcjonujące życie seksualne powyżej pięćdziesięciu lat mają tylko te kobiety, które mają męża. Przeczytałem o tym badaniu chyba w "Twoim stylu" . Uzasadnienie jest bardzo proste: w pewnym wieku kobiece wdzięki przemijają. Seks w tym wieku uprawiają tylko te kobiety, które zawczasu znalazły sobie stałego partnera.
Zoe, jesteś bardzo inteligentna. Nie waham się stwierdzić, że jesteś najinteligentniejszą kobietą, z jaką dyskutowałem kiedykolwiek na forach internetowych. Od dzisiaj wykorzystuj swoje zdolności umysłowe w służbie dobra.