14 Sie 2016, Nie 17:46, PID: 566417
klocek napisał(a):Czy potraficie rozmawiać dla samej rozmowy?
Ja nie potrafię, chociaż chciałbym. Umiem tylko gadać na konkretny temat a nie mam zbyt wielu tematów wspólnych z innymi ludźmi. Takie było moje zdanie np w czasach szkolnych na przerwie, czy na studiach między zajęciami.
Podsłuchuję czasem ludzi w tramwaju i dziwię się, jak oni potrafią gadać tak zupełnie o niczym. Że dziecko zrobiło kupę, że Tomek rozstał się z Olą, że za trzy przystanki będą roboty drogowe itp. I ta rozmowa jakoś się ludziom klei.
Próbowałem układać sobie scenariusze takiej rozmowy, ale nic mi nie wyszło. A to jest chyba ważne dla budowania relacji.
Czy jest tu ktoś, komu udało się stać się bardziej rozmownym? Jak to można osiągnąć?
Kiedyś nie potrafiłem. Myślałem wprost, że to strasznie głupie, że w ogóle nie warto ust otwierać na takie durnoty i lepiej byłoby porwać się na jakiejś inteligentne dyskusje, ale nie ma z kim. Takie miałem zdanie w szkole czy na studiach na przerwie. Wręcz irytował mnie niski poziom inteligencji otoczenia i rozmowy o niczym.
W drodze ewolucji potrafię i nawet tak gadam. Jest to niezbędne to poznania kogoś. Z kimś nieznajomym trudno zacząć od razu na jakieś ambitne tematy tym bardziej w nieadekwatnym ku temu miejscu.
Np na górskim szlaku, w jakiejś dziczy, możesz z przypadkowo poznana osobą spróbować zacząć z grubej rury jakiś temat filozoficzny i jest duża szansa że temat pociągniecie...
Ale na klatce z sąsiadem. No way. Wtedy trzeba o remoncie, który się nie kończy, albo dup*e Maryny..
Nie potrafię powiedzieć, jak to zrobiłem, że już umiem. Jakoś przyszło samo wraz z pozbyciem się leków i rozwojem zdolności interpersonalnych. Przez pewien czas miałem nawet duży deficyt i zapotrzebowanie na byle jaką rozmowę, znalazłem kolegę mającego takie predyspozycje, z którym tak paplałem dużo bez sensu i teraz z każdym potrafię. Aczkolwiek nie sprawa mi to przyjemności dopóki nie wtrącam jakichś uszczypliwych żarcików czy nie przemycę między słowami innej filozofii...