19 Mar 2017, Nie 22:03, PID: 622095
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Mar 2017, Nie 22:05 przez Mighty.)
Podpisuję się pod wszystkimi postami powyżej. Nie lubiłem spotkań rodzinnych i staram się je unikać, np. udając, że w ten weekend wypada mi zjazd na studiach. Większość mojej rodziny mieszka na wsi i tam najczęściej byłem na chrzcinach, komuniach, weselach. Nie dały się nic moje prośby, żebym tam nie siedział. W końcu komu jest potrzebna moja obecność. Wszyscy wiedzą, że jestem skryty. Na weselach wytrzymywałem godzinę przy stole, po czym szedłem spać do samochodu z bólem głowy od głośnej muzyki i natłoku. Od kiedy siostry wyszły za mąż, czasami odwiedzają nas szwagrowie. Powiem wam, że nie lubię towarzystwa mojego rodzeństwa. Wyobraźcie sobie najbardziej stereotypowych ekstrawertyków, którzy nie zauważają nawet cienia cichej osoby. Szwagrowie najczęściej są w stosunku do mnie niemili i robią ze mnie jaja. Dlatego unikach ich, ile się da. Raz na parę miesięcy zjedzie się rodzinka drugiej siostry na parę dni. Robią niezły bajzel. Jest smród, duchota, czepianie się o wszystko. Nie ma dosłownie gdzie usiąść. Chciałbym się w końcu po studiach wyprowadzić...