08 Mar 2010, Pon 12:13, PID: 198254
Ja miałem podobnie u rodzinki ze strony matki, którzy wiecznie narzekali, że mało mówię, gdy są goście i wiecznie mi to wypominali i krytykowali. Kiedyś jak byłem mały, to w ogóle jak goście przyjeżdżali to ja dawałem nogę z domu. Za co spotykała mnie fala gadania. Potem gdy byli goście (było stresująco) to siedziałem przez 5 minut, a potem noga poza dom (to było na wsi tak swoją drogą). Czyli mogłem się przywitać, ale mogłem nawiać zanim zejdzie na mnie temat. Tym bardziej, że ja musiałem odgrywać rolę studenta, którym nie jestem. I wszystkim gościom musiałem wciskać kit, że jestem studentem. Bez dokładniejszego uzgodnienia typu: który rok, jaki kierunek, typ etc. Co dodatkowo stresowało .
A tak poza tym czepiali się, że przy sąsiadach nic nie mówię. W 2007 przez nadmiar wolnego czasu i ich dziamanie popadłem w depresję (najgorsze 6 tygodni w życiu), myśli samobójcze etc. Po powrocie stamtąd obiecałem sobie, że wrócę do pani Kasi - psycholog, a tam za nic już nie pojadę. Niech sobie gadają, że cham etc. ale nie pojadę. Wiele razy wcześniej sobie powtarzałem, że nie pojadę, a i tak jechałem. Tym razem się udało i nie utrzymuję z nimi większego kontaktu od 2007. Latem 2008 odebrałem od nich z 8 telefonów, którymi mnie zachęcali bym przyjechał. Ale się nie dałem .
A tak poza tym czepiali się, że przy sąsiadach nic nie mówię. W 2007 przez nadmiar wolnego czasu i ich dziamanie popadłem w depresję (najgorsze 6 tygodni w życiu), myśli samobójcze etc. Po powrocie stamtąd obiecałem sobie, że wrócę do pani Kasi - psycholog, a tam za nic już nie pojadę. Niech sobie gadają, że cham etc. ale nie pojadę. Wiele razy wcześniej sobie powtarzałem, że nie pojadę, a i tak jechałem. Tym razem się udało i nie utrzymuję z nimi większego kontaktu od 2007. Latem 2008 odebrałem od nich z 8 telefonów, którymi mnie zachęcali bym przyjechał. Ale się nie dałem .