25 Mar 2015, Śro 16:16, PID: 439148
Cytat:Tak, ponieważ cierpię na coś, co chyba nawet nie ma polskiej nazwy "sensitivity to rejection". Niekiedy uważa się, ze taka nadwrażliwość na odrzucenie w relacjach romantycznych czy społecznych (u mnie w romantycznych) jest jednym z objawów depresji atypowej. W Polsce lekarze nie zgłębiają tego problemu, nic o nim nie wiedza. Nie wiadomo, jak to leczyć.
Jeżeli mówimy o tym samym ja spotkałem się z nazwą nadwrażliwość interpersonalna, która przejawia się między innymi nadmierną wrażliwością na wszelkie sygnały odrzucenia, można ją zmierzyć skalą IPSM, niestety u mnie dotyczy to wszystkich relacji, muszę powiedzieć, że istnieją psychiatrzy, którzy samo zagadnienie znają, ale oczywiście z leczeniem jest gorzej.
Ja umiem się zdysocjować w sytuacji nadmiernie przytłaczającej emocjonalnie, dzieje się to automatycznie i wcale nie wiem czy to jest tak lepiej, być może nie wiele wtedy czuję, ale nie mogę reagować normalnie przez dysocjację, bo jestem jak nieżywy a potem te emocje i tak do mnie docierają i są bardzo silne.
W autobusie to bardzo długo w ogóle nie siadałem, żeby uniknąć takich sytuacji, trudno byłoby mi nawet wstać i ustąpić to miejsce kiedy wszyscy patrzyliby na mnie, w sytuacjach krytycznych wolałem wysiąść i poczekać na następny autobus.
Cytat:O tak, telefon dla mnie to też jeden z większych koszmarów... Dźwięki mam wszystkie zawsze wyciszone żeby czasem nikt nie widział, że gapię się na dzwoniący telefon zamiast go po prostu odebrać. Nieznajomych numerów nie odbieram w ogóle. A w przypadku gdy musiałbym rozmawiać przez telefon przy innych ludziach, to nie odbieram nawet znajomych... Wolę oddzwonić gdy będe sam.
Mam dokładnie, tak samo, a potem są do mnie pretensje, czemu mam ciągle wyłączony telefon.