07 Lis 2017, Wto 0:38, PID: 715998
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Lis 2017, Wto 0:42 przez Swango.)
On niby wykazuje jakąś inicjatywę, ale tak jak pisałam brakuje w tym hmm...seksualności? Wiem, że poprosił mnie do tańca itd. ale choćby przykładowo mój kuzyn też zaprosił mnie do tańca i rozmawiał ze mną. Chcę przez to napisać, że chyba w takiej sytuacji mam prawo być skołowana, bo niby jakieś zainteresowanie jest, ale jednocześnie nie ma napięcia i nie wiadomo przez to tak naprawdę czy mu się podobam czy jestem znajomą która się spoko gada.
Oczywiście mogłabym się z nim skontaktować, ale nie bardzo mam ochotę na powtórkę z rozrywki, gdzie wyjdzie na to, że ja będę zagadywać, a on nie będzie z tym nic robił tak naprawdę. Ewentualnie się ze mną umówi, pogadamy i dalej ciula zrobi.
Nie mam jakiegoś nie wiadomo jak wielkiego doświadczenia z facetami, ale zwykle wyglądało to tak, że wiedziałam że się facetowi podobam i nie miałam żadnych wątpliwości. Czy też obecnie potrafię rozszyfrować że chłop ma na mnie chrapkę. U mnie przeświadczenie o relacjach damsko-męskich i moje oczekiwania/wymogi tak się ukształtowały, że kręci mnie układał, gdzie to chłop jest dominujący. Jak dla mnie to "normalny" facet, by podbił coś konkretniej, pożartowałby, pozgrywałby się, podroczył, chciałby się umówić, a jeśli nie, to by się na następny dzień skontaktował. A tu taki ciapek się trafił, co niby chce, a nie chce i to co wyżej pisałam, facet którego bez mała to ja bym musiała rwać, a nie on mnie. Dla mnie to coś nowego. Z jednej strony taka zamiana ról i niepewność co do niego jest intrygująca, ale z drugiej irytująca. Wiecie, coś jak pies widzący pierwszy raz w życiu kota, niby instynkt mu podpowiada żeby go oszczekać i pogonić w , a z drugiej strony to tak go chce z ciekawości obwąchać (wiem, niezbyt udana metafora )
Tak ciągnę ten temat i analizuje, bo może się przyda dla tutejszych panów choćby :-
Oczywiście mogłabym się z nim skontaktować, ale nie bardzo mam ochotę na powtórkę z rozrywki, gdzie wyjdzie na to, że ja będę zagadywać, a on nie będzie z tym nic robił tak naprawdę. Ewentualnie się ze mną umówi, pogadamy i dalej ciula zrobi.
Nie mam jakiegoś nie wiadomo jak wielkiego doświadczenia z facetami, ale zwykle wyglądało to tak, że wiedziałam że się facetowi podobam i nie miałam żadnych wątpliwości. Czy też obecnie potrafię rozszyfrować że chłop ma na mnie chrapkę. U mnie przeświadczenie o relacjach damsko-męskich i moje oczekiwania/wymogi tak się ukształtowały, że kręci mnie układał, gdzie to chłop jest dominujący. Jak dla mnie to "normalny" facet, by podbił coś konkretniej, pożartowałby, pozgrywałby się, podroczył, chciałby się umówić, a jeśli nie, to by się na następny dzień skontaktował. A tu taki ciapek się trafił, co niby chce, a nie chce i to co wyżej pisałam, facet którego bez mała to ja bym musiała rwać, a nie on mnie. Dla mnie to coś nowego. Z jednej strony taka zamiana ról i niepewność co do niego jest intrygująca, ale z drugiej irytująca. Wiecie, coś jak pies widzący pierwszy raz w życiu kota, niby instynkt mu podpowiada żeby go oszczekać i pogonić w , a z drugiej strony to tak go chce z ciekawości obwąchać (wiem, niezbyt udana metafora )
Tak ciągnę ten temat i analizuje, bo może się przyda dla tutejszych panów choćby :-