21 Cze 2011, Wto 12:39, PID: 258952
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Cze 2011, Wto 12:42 przez coolstorybro.)
kazdy ma jakies schematy, nie mozna byc czlowiekiem bez schematow bo byl by chaos. lepiej miec kilka okreslonych schematow - czyt. wiedziec czego się chce, jak postępować i być dumnym z tego co sie osiegnelo (znowu czyt., nie zalic się i ubolewać nad życiem). mi bardziej chodzilo o to, ze gosc ma pewne zasady:
- gosc ubolewa nad tym ze nie ma dziewczyny, to mowi sie mu chodź ze mną na impreze, zaprosze jakieś LUB napisz do jakiejs ktora ci sie podoba, spróbuj sie uśmiechnąć jak obok ciebie przechodzi. daje mu sie te rady a ten wszystko to odrzuca bo sam oczywiscie wie co ma robic, nadal robi po swojemu i nadal jęczy.
tyle ze jest jeszcze kilka takich spraw.
np gosc mowi ze nikt z nim nie chce wychodzic, bo wszyscy koledzy chodzą na piwo, smieja sie, wydurniają, podrywają dziewczyny, dobrze spedzaja czas przy pizzy, grach komputerowych itd itp mozna wymieniac. a jemu sie mowi, chodź wyjdz z nami, bedziemy robic to co zwykle a ty sprawdzisz czy ci sie podoba i moze bedziesz robil jak my. zaprasza sie go! a ten dalej jęczy ze nikt nie chce z nim wychodzic.
jeszcze kiedys mnie wkurzal typ, ktory mowil ze na nic nie ma pieniędzy, ze tyle wydatków, samochód, nauka. a dostawał alimenty od ojca w wysokosci prawie 600zl co miesiac. kto z nas dostaje takie kieszonkowe? wszystko do jego dyspozycji. nic nikomu nie pożyczy, bo ma mało, nie wypije piwa bo tłumaczy to że nie ma kasy. a my wszyscy zawsze mielismy kase mimo ze dostawalismy 50 czy 100 zl na miesiac. ktos mu kazał kupowac samochód? z reszta inni maja tez samochody i mogli jeszcze inne rzeczy robic. a jemu ciagle za mało i jęczy i smęci i pieprzy jakie to zycie jest do bani.
w gruncie rzeczy dobrze sie uczył ale uciekał od tego, ze jest kujonem (a był, bo nigdy tez nie miał czasu na wyjście), w sumie madry chlopak, jak sie wczuł to mial zaje*iste poczucie humoru ze ja pękałem i to bez alkoholu, wiec cos musialo w nim byc fajnego? o swoja jedyna dziewczyne bardzo sie troszczyl, ale ze byl taki jaki byl (prezenciki, opisy na gg do dziewczyny a ona dla niego nic) to go rzucila bo byl nudny i choc mowilem mu zeby tak nie robil, robil inaczej, inaczej do niej mowil i sie zachowywał, to nie słuchał... a potem płakał, choc nigdy racji nikomu nie przyznał (bo akurat o rady pytał 2-3 osob).
a najlepsze bylo to, ze jak umowilem sie z nim kilka razy na 19 (jazda pociągiem trwa 40 minut w jedna strone) to dzwoni do niego mama czy tato o 19:15, ze musi np pozmywac naczynia, albo cokolwiek pomóc to on mnie zostawia i leci. a ja sam zostaje w tym innym miescie i czekam 2 godziny na pociąg i tylko sie wkurzajac na niego i na siebie. nikt inny z nim nie wychodził, bo robil tak kazdemu a ja durny liczylem na niego bo mialem cel by go jakos zmienic, wyrwac z domu, otworzyc, zeby poznal te dziewczyny co ja. nie mogl powiedziec - mamo, kolega do mnie przyjechał, umowilismy sie, mam go teraz zostawic, jak to wygląda? przyjde za 2 godziny, on wroci o 21 i wtedy cos porobimy. no nigdy tak nie powiedzial.
mysle, ze jakbym miał prace (czyt. kase) to znowu by powrocilo to co bylo kiedys. wlasnie brak kasy mnie blokuje. a o znalezienie sobie kolezanek to nie mam problemu, starzy znajomi z liceum mnie nie olali tylko po prostu oni nie maja po co do mnie przyjeżdzać bo to dziura, u nich przynajmniej sa jakies bary, puby, restauracje i miejsca gdzie mozna wyjsc a ja tam latałem 3 lata wiec sie przyzwyczaili.
ale miałem wene na opowieści, moze ktos to przeczyta
- gosc ubolewa nad tym ze nie ma dziewczyny, to mowi sie mu chodź ze mną na impreze, zaprosze jakieś LUB napisz do jakiejs ktora ci sie podoba, spróbuj sie uśmiechnąć jak obok ciebie przechodzi. daje mu sie te rady a ten wszystko to odrzuca bo sam oczywiscie wie co ma robic, nadal robi po swojemu i nadal jęczy.
tyle ze jest jeszcze kilka takich spraw.
np gosc mowi ze nikt z nim nie chce wychodzic, bo wszyscy koledzy chodzą na piwo, smieja sie, wydurniają, podrywają dziewczyny, dobrze spedzaja czas przy pizzy, grach komputerowych itd itp mozna wymieniac. a jemu sie mowi, chodź wyjdz z nami, bedziemy robic to co zwykle a ty sprawdzisz czy ci sie podoba i moze bedziesz robil jak my. zaprasza sie go! a ten dalej jęczy ze nikt nie chce z nim wychodzic.
jeszcze kiedys mnie wkurzal typ, ktory mowil ze na nic nie ma pieniędzy, ze tyle wydatków, samochód, nauka. a dostawał alimenty od ojca w wysokosci prawie 600zl co miesiac. kto z nas dostaje takie kieszonkowe? wszystko do jego dyspozycji. nic nikomu nie pożyczy, bo ma mało, nie wypije piwa bo tłumaczy to że nie ma kasy. a my wszyscy zawsze mielismy kase mimo ze dostawalismy 50 czy 100 zl na miesiac. ktos mu kazał kupowac samochód? z reszta inni maja tez samochody i mogli jeszcze inne rzeczy robic. a jemu ciagle za mało i jęczy i smęci i pieprzy jakie to zycie jest do bani.
w gruncie rzeczy dobrze sie uczył ale uciekał od tego, ze jest kujonem (a był, bo nigdy tez nie miał czasu na wyjście), w sumie madry chlopak, jak sie wczuł to mial zaje*iste poczucie humoru ze ja pękałem i to bez alkoholu, wiec cos musialo w nim byc fajnego? o swoja jedyna dziewczyne bardzo sie troszczyl, ale ze byl taki jaki byl (prezenciki, opisy na gg do dziewczyny a ona dla niego nic) to go rzucila bo byl nudny i choc mowilem mu zeby tak nie robil, robil inaczej, inaczej do niej mowil i sie zachowywał, to nie słuchał... a potem płakał, choc nigdy racji nikomu nie przyznał (bo akurat o rady pytał 2-3 osob).
a najlepsze bylo to, ze jak umowilem sie z nim kilka razy na 19 (jazda pociągiem trwa 40 minut w jedna strone) to dzwoni do niego mama czy tato o 19:15, ze musi np pozmywac naczynia, albo cokolwiek pomóc to on mnie zostawia i leci. a ja sam zostaje w tym innym miescie i czekam 2 godziny na pociąg i tylko sie wkurzajac na niego i na siebie. nikt inny z nim nie wychodził, bo robil tak kazdemu a ja durny liczylem na niego bo mialem cel by go jakos zmienic, wyrwac z domu, otworzyc, zeby poznal te dziewczyny co ja. nie mogl powiedziec - mamo, kolega do mnie przyjechał, umowilismy sie, mam go teraz zostawic, jak to wygląda? przyjde za 2 godziny, on wroci o 21 i wtedy cos porobimy. no nigdy tak nie powiedzial.
mysle, ze jakbym miał prace (czyt. kase) to znowu by powrocilo to co bylo kiedys. wlasnie brak kasy mnie blokuje. a o znalezienie sobie kolezanek to nie mam problemu, starzy znajomi z liceum mnie nie olali tylko po prostu oni nie maja po co do mnie przyjeżdzać bo to dziura, u nich przynajmniej sa jakies bary, puby, restauracje i miejsca gdzie mozna wyjsc a ja tam latałem 3 lata wiec sie przyzwyczaili.
ale miałem wene na opowieści, moze ktos to przeczyta