15 Cze 2010, Wto 19:30, PID: 210492
Cytat:klocek napisał(a):Cytat:Ja byłabym wprost wniebowzięta, gdybym mogła mojego zakompleksionego wybranka stale pocieszać, podnosić na duchu i zapewniać o swoim uczuciu.Na początku to rzeczywiście może być fajne, ale później staje się męczące. Bo nie widać żadnych efektów. Ty zapewniasz o swojej miłości, pocieszasz, chwalisz... a partner/ka nic sobie z tego nie robi, spływa to po niej jak po kaczce. Pojawia się myśl: czy ja ci nie wystarczam?
Ooooooj.... masz rację, klocek.
Pozbawiony choć odrobiny wiary w siebie człowiek potrafi zamęczyć.
Jeśli ktoś nie kocha siebie, nie sposób kochać go i za siebie i za niego ...a zapewnianie o tym jaki jest wyjątkowy, przypomina trochę nalewanie wody do zbiorniczka...z przeciekającym dnem.
Co gorsza z czasem taka osoba nie tylko nie przyjmuje pozytywnych komunikatów, ale wręcz traktuje je jak oszustwo-coś , co jest wymierzone przeciwko niemu.
Zaczyna czuć frustrację i gniew na partnera, że ten bezczelnie go okłamuje zapychając mu usta tanimi pochlebstwami.
Partner z kolei frustruje się z powodu daremności swoich działań i bezpodstawnych ataków.
Marne szanse na przetrwanie...