02 Kwi 2008, Śro 14:58, PID: 18007
witam, mam problem natury damsko meskiej i nie moge sie odnalezc za bardzo. otoz po prawie trzyletnim związku rozstalismy sie z moja dziewczyną w styczniu...mozna powiedziec ze to raczej z mojej inicjatywy,nie widziałem po prostu szans na powodzenie tego związku...ciągłe spiecia, roznice zdan i brak wspolnych zainteresowan, ogolnie nerwowka od dłuzeszgo czasu.dodatkowo ja wyjechalem za granice co pomoglo przejsc rozstanie w miare spokojnie. ostatnio jednak nie potrafie pogodzic sie z faktem ze ona sie z kims spotyka, wczoraj nawet sie spytalem, okazalo sie ze to nie chlopak ale sie z kimś spotyka, dla mnie sprawa oczywista... myslę o niej dużo, mozna powiedzieć ze mi jej brakuje...nie myślę nawet o bliższych kontaktach z innymi kobietami. czy to znaczy ze jeszcze ją kocham, czy po prostu jest ze mnie wredny pies ogrodnika- sam nie zje a drugiemu nie da najgorsze jest to ze nie potrafię sobie z tym poradzić i ciągle o niej myślę. z jednej strony życzę jej jak najlepiej, bo jest wartościową osobą i warto by sobie poukładała, a z drugiej nie moge wytrzymac ze ona moze byc z kims innym. sytuacja ta pogarsza moj ogolny stan, wzmacniają sie stany lękowe, przy niej bylem przeciez bezpieczny, teraz musze radzic sobie sam. Moze to zwykła wygoda?? dopada mnie powoli deprecha, chyba dzisiaj znowu zajrzę do butelki...