10 Lut 2008, Nie 3:15, PID: 12105
A powiedz mi. Z tym "kocham cię". To jak to było? Bałeś się, że Cię wyśmieje? A może jednak bardziej to, że nie byłeś przekonany czy to jest miłość? Jak myślisz?
Bo ja to miałem na przykład oba. Ale jeśli jest to drugie, to wtedy to pierwsze jest bez sensu. Bo przecież nie powinno się tego mówić, jeśli się tego nie czuje.
Myślę, że nie można pokochać jakiejś osoby, jeśli się jej nie zna. Trzeba najpierw się poznać by móc to stwierdzić. Wiesz, ja uważam, że z tamtymi dziewczynami, to w ogóle się nie znaliśmy. Byliśmy obok siebie, były jakieś gadki-sratki, a prawie wcale szczerej rozmowy. Nic, generalnie.
I jeszcze taki dynks. Bo wiesz zabujałem się kiedyś w takiej jednej, ale z powodu skomplikowanej sytuacji, którą oczywiście sam skomplikowałem, nigdy nie byliśmy razem. Dało mi to po dup*e na lata. Tylko jest tu taki manewr, że ja jej wcale kurna nie znałem właściwie. Po prostu przez jakiś czas tworzyłem sobie taki obrazek i to właśnie w tym obrazku się zabujałem. Ale ten obrazek przecież w rzeczywistości nie istnieje. Więc moje zabujanie też nie istnieje.
Bo ja to miałem na przykład oba. Ale jeśli jest to drugie, to wtedy to pierwsze jest bez sensu. Bo przecież nie powinno się tego mówić, jeśli się tego nie czuje.
Myślę, że nie można pokochać jakiejś osoby, jeśli się jej nie zna. Trzeba najpierw się poznać by móc to stwierdzić. Wiesz, ja uważam, że z tamtymi dziewczynami, to w ogóle się nie znaliśmy. Byliśmy obok siebie, były jakieś gadki-sratki, a prawie wcale szczerej rozmowy. Nic, generalnie.
I jeszcze taki dynks. Bo wiesz zabujałem się kiedyś w takiej jednej, ale z powodu skomplikowanej sytuacji, którą oczywiście sam skomplikowałem, nigdy nie byliśmy razem. Dało mi to po dup*e na lata. Tylko jest tu taki manewr, że ja jej wcale kurna nie znałem właściwie. Po prostu przez jakiś czas tworzyłem sobie taki obrazek i to właśnie w tym obrazku się zabujałem. Ale ten obrazek przecież w rzeczywistości nie istnieje. Więc moje zabujanie też nie istnieje.