24 Sty 2008, Czw 10:48, PID: 10777
magg. napisał(a):No. Beznadzieja. Związki.. to same problemy. Zero zrozumienia, i ciągła świadomość, że On jest normalny - zdrowy, i na mnie nie zasługuuje. Takie właśnie niskie poczucie wartości. Denerwują mnie słodkie słówka i komplementy. Nie wierzę, po prostu. Jestem zła, kiedy nie zwraca na mnie uwagi (chociaż powinnam to czasem zrozumieć), kiedy jest bardziej pijany ode mnie.. kiedy On ma dobry humor, a ja doła, kiedy próbuje mnie pocieszyć.. kiedy widzę, że się stara, a ja Go niewystarczająco doceniam...Hmmm....ja mam podobnie.
Stwarzam wiele problemów.. zawsze, kiedy mnie spotyka niespotykane szczęście.
Mój chłopak nie wie o mojej fobii, nie wie, że sie leczę i już mam tego wszystkiego dość! Poza tym od kiedy biorę prochy duużo się zmieniło, nie wiem jak to działa, ale mój entuzjazm mocno opadł.Coś pękło i to strasznie. W sierpiniu bierzemy ślub, a ja się stale zastanawiam czy nie brnę w bagno.Nie mozna żyć w ciągłym kłamstwie.Poza tym jak zaczęliśmy byc razem (3 lata temu) byłam tak szaleńczo zakochana, a nie potrafiłam tego wyrazić, poza tym cały czas mi się wydawało, że takie szczęście nie mogło mi się przytrafić,a co najgorsze cały czas zadręczałam się myślami, że coś mu się stanie i umrze.Ciągle więc w najgorszych koszmarach widziałam mego ukochanego w trumnie.Minęło mi dopiero po 1,5 roku (trochę).Więc dla mnie stan zakochania tez nie okazał się jaąs odskocznią, szczęściem.I jak tu się nie załamać.