03 Sty 2009, Sob 0:33, PID: 107000
Wybaczcie, że wpraszam się tak bez pardonu
otóż niesamowicie zaciekawiła mnie historia z panią w czerwonym... i chciałam może opowiedzieć kilka sytuacji, które mi się przytrafiły...
Ja generalnie rzecz biorąc nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów, ale miałam problem z utrzymaniem "związku", dostosowaniem się do drugiej osoby...
Pewnie wszystkie moje związki rozpadły się przeze mnie i przez lęk, że teraz już przez wszystkie lata będę musiała się podporządkowywać.
A może trafiałam na nieodpowiednich mężczyzn...
W obecnej chwili spotykam się z człowiekiem, który jest niesamowicie zaborczy... i szczerze mówiąc... w tej sytuacji czuję się okropnie...
Najbardziej frustrujące jest to, że w tym związku (dla tego mężczyzny) spotkanie się z najlepszą przyjaciółką (bez jego obecności) jest czymś w rodzaju zdrady... coś przeokropnego..
zastanawiam się tylko, czy wycofać się w miarę szybko, kiedy człowiek od drugiego człowieka nie uzależnił się jeszcze...
Czy podjąć kolejne próby walki aby podtrzymać tą znajomość?
otóż niesamowicie zaciekawiła mnie historia z panią w czerwonym... i chciałam może opowiedzieć kilka sytuacji, które mi się przytrafiły...
Ja generalnie rzecz biorąc nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów, ale miałam problem z utrzymaniem "związku", dostosowaniem się do drugiej osoby...
Pewnie wszystkie moje związki rozpadły się przeze mnie i przez lęk, że teraz już przez wszystkie lata będę musiała się podporządkowywać.
A może trafiałam na nieodpowiednich mężczyzn...
W obecnej chwili spotykam się z człowiekiem, który jest niesamowicie zaborczy... i szczerze mówiąc... w tej sytuacji czuję się okropnie...
Najbardziej frustrujące jest to, że w tym związku (dla tego mężczyzny) spotkanie się z najlepszą przyjaciółką (bez jego obecności) jest czymś w rodzaju zdrady... coś przeokropnego..
zastanawiam się tylko, czy wycofać się w miarę szybko, kiedy człowiek od drugiego człowieka nie uzależnił się jeszcze...
Czy podjąć kolejne próby walki aby podtrzymać tą znajomość?