17 Lut 2010, Śro 15:59, PID: 196341
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Lut 2010, Śro 16:00 przez Sosen.)
U mnie jest taka sytuacja, że jestem bardzo związany życiowo z moją mamą. Emocjonalnie, materialnie. Mam mało swojego pola manewru i specjalnie o nie nie walczę. Nigdy nie walczyłem. Świata się boję, jeśli chodzi o wyprowadzkę z domu na swoje. Ludzie, te wszystkie sprawy, myślę że narazie by mnie to przerosło. W domu mam dobrze, jeśli można tak powiedzieć. Mama o mnie dba, kupuje mi jedzenie, pierze mi, sprzątam sobie na szczęście sam.
Nie mam pomysłu na życie, i tak wegetuję. Nie walczę, bo nie wiem o co miałbym walczyć. Żyję tak od zawsze. Może ta moja bierność doprowadziła mnie do mojego dzisiejszego stanu. Całkowity brak własnego życia, własnych decyzji.
Z jednej strony życie z moją mamą jest dla mnie momentami okropnie wkurzające i nie do wytrzymania, a z drugiej jestem przy niej uwiązany.
"...codzeinnie* boję się, że ja umrę przed nią i ani dnia nie przezyję samodzielnie, wolny od jej cienia..."
Dzień Świra
*czasami
Nie mam pomysłu na życie, i tak wegetuję. Nie walczę, bo nie wiem o co miałbym walczyć. Żyję tak od zawsze. Może ta moja bierność doprowadziła mnie do mojego dzisiejszego stanu. Całkowity brak własnego życia, własnych decyzji.
Z jednej strony życie z moją mamą jest dla mnie momentami okropnie wkurzające i nie do wytrzymania, a z drugiej jestem przy niej uwiązany.
"...codzeinnie* boję się, że ja umrę przed nią i ani dnia nie przezyję samodzielnie, wolny od jej cienia..."
Dzień Świra
*czasami