27 Lis 2009, Pią 15:49, PID: 187381
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lis 2009, Pią 16:05 przez Muchozol.)
Witam
Ja moze mam troche podobna sytuacje, ale nie az tak ostra jak u Ciebie.
SKonczylem liceum juz jakis czas temu, mam mature, na studia niby mialem isc ale nie bylo na co, poniewaz kierunek o ktorym marzylem byl dla mnie nie do osiagniecia bo nie bylem dobry z matematyki. Stwierdzilem, ze po co mam sie meczyc na jakieis geografi pare lat, zeby potem tylko miec papier, wiec do tej pory nie poszedlem na studia. Zrobilem tylko szkole policealna - bo wojsko gonilo. Nie wiem czy mam fobie, jakos sobie radze w zyciu, ale mam wielkiego cykora jak mam isc pytac o prace, ostatnio nawet zapytalem, ale jak mialem isc to nie poszedlem, wylaczylem telefon i poszedlem spac. Ojciec generalnie ma swoje zajecia. Wszystko stoi na matke. Strasznie mnie atakuje zebym szedl do pracy. Niestety nie da sie jej przegadac, ze ja sie boje tam isc. Ciagle mysli, ze mi sie nie chce. Ciagle gadanie chlopaki robia cos a Ty nic. Ciagle sobie zarzuca, jak ja Cie wychowalam? Bardzo ja kocham, ale momentami mam dosc. Nie da sie jej przegadac tego co ja czuje, zawsze ONA ma racje - niestety ja mam podobny charakter po niej, plus po ojcu jestem wielkim nerwusem, wiec mieszanka wybuchowa. Niesamowicie irytuje mnie fakt, ze nie pomysli choc chwile co ze mna jest nie tak. Inna sprawa to taka, ze Ona chciala by mna kierowac. Jak do roboty to IDZ, NATYCHMIAST, nawet by mi kazala robic 24h na dobe przez 7dni w tygodniu. ALe jak mowie jade na dyskoteke to zawsze, A CO BEDZIESZ JEZDZIL, siedz w domu, chlopaki nie jezdza. Strasznie mnie to denerwuje. Tu nakazuje o prace, a tutaj o siedzenie w domu - takie rozkazy, ktore wg niej sa prawidlowe. NIe dopuszcza do siebie mysli, ze mam swoj sposob na zycie jakby. NIestety dalej laczac sie z Twoimi problemami, ja jestem w kropce. Nie mam studiow, pracowalem troche na budowie, ale wiekszosc czasu po prostu przesiedzialem w domu nie wyobrazam sobie isc gdzies i zlozyc CV, nie mam co tam wpisac nawet, mysle, ze od razu mnie wysmieja. Pozostaja jednak jakies kursy, czy prawa jazdy, ale stwierdzam, ze tez sobie nie dam rady
Nawet nie mysl o wyprowadzce od rodzicow jezeli jeszcze nie pracowales. Za mlody jestes, mozesz gdzies popelnic blad. To nie tak latwo z praca i kredytem. Nikt Ci od razu nie da umowy na czas nieokreslony. Robil bys dziesiec lat w jakies firmie, potem ja zmieniasz na inna, to tamci tez Ci dadza najpierw na 3 miechy umowe, potem na 2 lata moze, a potem dopiero moze na nieokreslony. Polska to chory kraj. Tutaj pracodawca kombinuje jak moze. Bardzo malo jest porzadnych i szanujacych pracownikow firm.
Jak bys mial juz ta umowe i zarabial to potem po Twoich zarobkach okreslaja chyba tzw. zdolnosc kredytowa, czyli patrza ile zarabiasz i jakis tam jest wspolczynnik ze moga Ci tyle i tyle dac. Wiem, ze jak bym chcial wziasc pozyczke i zarabialem 1500zl to bratowa mi mowila, ze dali by mi maksymalnie 10x mojej wyplaty czyli cos pod 20 000 zl ale nie chec Cie wprowadzac w blad. Jestes z miasta?
Ja moze mam troche podobna sytuacje, ale nie az tak ostra jak u Ciebie.
SKonczylem liceum juz jakis czas temu, mam mature, na studia niby mialem isc ale nie bylo na co, poniewaz kierunek o ktorym marzylem byl dla mnie nie do osiagniecia bo nie bylem dobry z matematyki. Stwierdzilem, ze po co mam sie meczyc na jakieis geografi pare lat, zeby potem tylko miec papier, wiec do tej pory nie poszedlem na studia. Zrobilem tylko szkole policealna - bo wojsko gonilo. Nie wiem czy mam fobie, jakos sobie radze w zyciu, ale mam wielkiego cykora jak mam isc pytac o prace, ostatnio nawet zapytalem, ale jak mialem isc to nie poszedlem, wylaczylem telefon i poszedlem spac. Ojciec generalnie ma swoje zajecia. Wszystko stoi na matke. Strasznie mnie atakuje zebym szedl do pracy. Niestety nie da sie jej przegadac, ze ja sie boje tam isc. Ciagle mysli, ze mi sie nie chce. Ciagle gadanie chlopaki robia cos a Ty nic. Ciagle sobie zarzuca, jak ja Cie wychowalam? Bardzo ja kocham, ale momentami mam dosc. Nie da sie jej przegadac tego co ja czuje, zawsze ONA ma racje - niestety ja mam podobny charakter po niej, plus po ojcu jestem wielkim nerwusem, wiec mieszanka wybuchowa. Niesamowicie irytuje mnie fakt, ze nie pomysli choc chwile co ze mna jest nie tak. Inna sprawa to taka, ze Ona chciala by mna kierowac. Jak do roboty to IDZ, NATYCHMIAST, nawet by mi kazala robic 24h na dobe przez 7dni w tygodniu. ALe jak mowie jade na dyskoteke to zawsze, A CO BEDZIESZ JEZDZIL, siedz w domu, chlopaki nie jezdza. Strasznie mnie to denerwuje. Tu nakazuje o prace, a tutaj o siedzenie w domu - takie rozkazy, ktore wg niej sa prawidlowe. NIe dopuszcza do siebie mysli, ze mam swoj sposob na zycie jakby. NIestety dalej laczac sie z Twoimi problemami, ja jestem w kropce. Nie mam studiow, pracowalem troche na budowie, ale wiekszosc czasu po prostu przesiedzialem w domu nie wyobrazam sobie isc gdzies i zlozyc CV, nie mam co tam wpisac nawet, mysle, ze od razu mnie wysmieja. Pozostaja jednak jakies kursy, czy prawa jazdy, ale stwierdzam, ze tez sobie nie dam rady
Nawet nie mysl o wyprowadzce od rodzicow jezeli jeszcze nie pracowales. Za mlody jestes, mozesz gdzies popelnic blad. To nie tak latwo z praca i kredytem. Nikt Ci od razu nie da umowy na czas nieokreslony. Robil bys dziesiec lat w jakies firmie, potem ja zmieniasz na inna, to tamci tez Ci dadza najpierw na 3 miechy umowe, potem na 2 lata moze, a potem dopiero moze na nieokreslony. Polska to chory kraj. Tutaj pracodawca kombinuje jak moze. Bardzo malo jest porzadnych i szanujacych pracownikow firm.
Jak bys mial juz ta umowe i zarabial to potem po Twoich zarobkach okreslaja chyba tzw. zdolnosc kredytowa, czyli patrza ile zarabiasz i jakis tam jest wspolczynnik ze moga Ci tyle i tyle dac. Wiem, ze jak bym chcial wziasc pozyczke i zarabialem 1500zl to bratowa mi mowila, ze dali by mi maksymalnie 10x mojej wyplaty czyli cos pod 20 000 zl ale nie chec Cie wprowadzac w blad. Jestes z miasta?