08 Kwi 2008, Wto 14:58, PID: 18925
Powtórka z czwartku. Tym razem specjalnie nic nie mówiłem. Psycholog też mało co się odzywała. Zachęcam pana do mówienia o tym z czym pan tu przychodzi. A ja milczałem. Potem trzymałem prawą dłoń na kolanie i ruszałem palcem wskazującym. Pan wskazuje tym palcem na mnie, jakby mi pan groził, co?. Dalej milczałem. Panie Marcinie, co się dzieje, że nic pan nie mówi? Chce mnie pan ukarać swoim milczeniem? Strzał w dziesiątkę, pani Małgosiu
W czwartek kończę z tą szopką. Ze wszystkim kończę. Kupię sobie żyletki, pójdę do tej kobiety, a jeśli znowu spyta "z czym przychodzę?", to pokaże jej żyletkę i powiem, że po wizycie spuszczę sobie krew w jakimś ustronnym miejscu, gdzie nikt mnie nie znajdzie. I tak zrobię Żegnaj posrane życie, niech żyje nicość! 8)
W czwartek kończę z tą szopką. Ze wszystkim kończę. Kupię sobie żyletki, pójdę do tej kobiety, a jeśli znowu spyta "z czym przychodzę?", to pokaże jej żyletkę i powiem, że po wizycie spuszczę sobie krew w jakimś ustronnym miejscu, gdzie nikt mnie nie znajdzie. I tak zrobię Żegnaj posrane życie, niech żyje nicość! 8)