05 Lut 2018, Pon 16:17, PID: 729235
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Lut 2018, Pon 17:16 przez sunheart.)
(29 Gru 2017, Pią 23:07)Diux napisał(a): Widzę że co niektórzy tutaj mylą duchowość z religią...Kto? Czym w takim razie jest religia dla Ciebie i czym jest duchowość?
Generalnie religia ma wiele warstw, tzw. egzoteryczna, czyli rodzaj pratyk i nauk/wierzeń dla zewnętrznej istoty człowieka i ezoteryczna czy mistyczna, czyli rodzaj praktyk i nauk w celu obudzenia naszej wew. istoty, świadomości. Tym drugim tez jest duchowość. Ale to tylko słowa. Granica jest wewnątrz nas, wyłącznie. Jeden czyta Biblię czy Wedy i dla niego to jest historia kogoś tam, a więc nalezy to do jego zewnętrznej natury, nie mając powiązania z nim samym, a dla drugiego ta sama Biblia czy Wedy mówi o nim samym, o jego wewnętrznej istocie i w ten sposób studiując Słowo medytuje nad swoją duszą, rozbudząjąc swoją uwagą te warstwy które były wcześniej nieświadome. Różnica jest w nas samych. Ale podejrzewam, że kazdy z nas ma swoja definicję, i patrzy nieco inaczej na rzeczywistość.
Ale w sumie zalogowałem się tu w innym celu. Bo kolega cloudeadd pisał o chorobie psychicznej. W sumie czytam teraz prace na ten temat zatytułowaną "Noc jest mi światłem", gdzie autor rozważa w jednym rozdziale takie kwestie z perspektywy mistyki chrześcijańskiej, a ściślej mistyki karmelitańskiej. (jest na tym forum wierny fan tego typu mistyki haraczu)
Pomyślałem, że jest to dobra literatura do polecenia na tym forum, ktore przecież dot. właśnie choroby psychicznej czy jakichś zaburzeń.
Taki cytat:
"Po wtóre: łaska nie jest odłączona od natury, ale jest w nią wkomponowana. Istnieje tajemnicza jedność natury i łaski, która sprawia, że one często wzajemnie się przenikają. To, co naturalne może być przemienione w łaskę, także „naturalne” cierpienie psychiczne.
Obciążenia psychiczne mogą być wykorzystane przez Boga, który wpisze je w szerszy kontekst, gdzie minus stanie się plusem. Dopóki nie mamy do czynienia z zupełnym obłąkaniem, zawsze istnieje możliwość przejścia od cierpienia psychicznego do nocy ciemnej. Bóg nie przyzwala.w naszym życiu na nic, co byłoby pozbawione sensu. W s z y s t k o nabiera sensu, jeżeli powierzymy to Bogu. "
Podobne podejście widzialem w naukach buddyjskich Pemy Cziedryn, gdzie sugeruje wniknąć w medytacji w samo źródło bólu, cierpienia, lęku i traktując to wszystko jako nawóz do rozwoju oświeconych jakości, bodhiczitty i przecinająć też przez takie działanie reakcje samoobronne ego, ktore z cierpienia zwykło robić narzędzie do samoutwierdzenia, czyli do scentrowania na "sobie", i usadowienia się "na peryferiach istnienia". Transformacja, zmiana podejścia, pozwala odwrotnie, poprzez te same doświadczenia, otworzyć się na nasze prawdziwe 'ja', odnaleźć tą glębszą część nas, która jest ponad tym wszystkim i nie jest uwikłana w walkę z tym co jest, a odwrotnie - akceptując to co jest, bezwarunkowo, pozwala dotrzeć do głębi nas samych, burząc mury, które nas od własnego wnętrza odgradzały.
Albo jak mawiał pewien mistrz zen: "Zła sytuacja jest dobrą sytuacją". Nie jest to jednak ani logiczne, ani naturalne, ani łatwe, ani przyjemne.
clouddead napisał(a):Trzeba mieć otwarty umysł i byc przygotowanym na wszystko, wychodzić poza strefe komfortu i ufać Bogu.Dokładnie tak. W sumie to co napisałeś też jest o tej kwestii. Niemniej na pierwszy rzut oka "kazdy to wie", ale od wiedzenia do realizacji w praktyce jest przepaść.
Taki tekst, nie podaje autora, niech każdy sobie znajdzie jak potrzebuje. Jest to moim zdaniem jeden z najlepszych tekstow buddyjskich jakie czytałem i jeden z najlepszych w ogóle. Nawet jeżeli dla niektórych wyda się to trochę przesadne, to widać jasno z tego jaka powinna być wewnętrzna postawa względem cierpienia, by to cierpienia stało sie naszym nauczycielem, by stało się "rozkoszą".
"Kiedy myśli, że istnieje postrzegający i coś co jest postrzegane
Mamią mnie i rozpraszają
Nie zamykam wrót zmysłów, by medytować bez nich
Ale od razu wskakuję w ich sedno.
Są jak obłoki na niebie, iskrzy się tam gdzie właśnie fruną.
Pojawiające się myśli, dla mnie to czysta rozkosz!
Kiedy ogień przeszkadzających uczuć sprawia,
że nie mogę usiedzieć na miejscu
Nie używam antidotum, żeby je okiełznać.
Jak alchemik zamieniający metal w złoto
Przekształcam moc przeszkadzających uczuć
W nieskazitelnie czystą błogość.
Pojawiające się przeszkadzające emocje, czysta rozkosz!
Kiedy nawiedzają mnie bogowie lub demony
Nie próbuje ich odegnać za pomocą rytuałów ani zaklęć;
Tym co chcę przegonić, jest egoistyczny sposób myślenia
Zbudowany na koncepcji "ja".
Dzięki temu wszystkie te energie
uformują twoją gwardię przyboczną;
Kiedy pojawiają się przeszkody, czysta rozkosz!
Kiedy samsara sprawia, że przeżywam istne katusze
Zamiast wić się w męczarniach,
Zabieram wielkie problemy na przejażdżkę w dół wielką drogą
I pozwalam współczuciu postawić mnie z powrotem na nogi
By wziąć na siebie cierpienie innych.
Czysta rozkosz patrzeć, jak kwitną karmiczne skutki!
Kiedy moje ciało ulega atakom bolesnych chorób,
Nie liczę na środki znieczulające.
Postrzegam za to każdą chorobę jako część ścieżki,
Dzięki jej mocy usuwam blokujące mnie przeszkody
I rozwijam warte zachodu właściwości
Kiedy choroba podnosi swój łeb, czysta rozkosz!
Kiedy nadchodzi czas, by opuścić to ciało,
tę iluzoryczną poplątaninę
Nie smuć się ani nie troskaj.
Wyjaśnij to sobie i przetrenuj
- nie ma niczego takiego jak umieranie.
Jest tylko jasne światło, połączenie świateł "matki" i "dziecka"
Kiedy umysł porzuca ciało, czysta rozkosz!
Kiedy mimo to nic nie gra
A wszystko wydaje się być przeciwko tobie w zmowie
Nawet nie próbuj zmienić tej sytuacji;
W twojej praktyce chodzi o zmianę sposobu,
w jaki postrzegasz sytuacje,
Nie próbuj więc jej zapobiec lub zaradzić.
Niepomyślne sytuacje zdarzają się, to takie wspaniałe -
Dzięki nim mogła powstać ta krótka pieśń czystej rozkoszy! "
Jeszcze mi się przypomniało w tym temacie: https://www.amazon.com/Illness-Cure-intr...er+wilberg
Nie czytałem tej książki, ale czytalem artykuły tego autora i wydawały mi się bardzo fajne. Autor jest w tradycji hinduskiej nondualnej tantry. Wydaje mi się, że takie prace są BARZO POTRZEBNE. Żyjemy w czasach, gdzie jestesmy bombardowani różnymi lekarstwami, terapiami, które obiecują to, że w końcu dzieki nim pozbędziemy się intruza jakim jest choroba, czy to fizyczna czy psychiczna. Do rzadkości nalezy inna postawa, gdzie ta sama choroba jest przyjmowana przez nas jak miły gość i otwieramy się na nią, by stała się częścią naszej ścieżki.