12 Wrz 2016, Pon 13:47, PID: 576449
haraczu napisał(a):Dzięki za szeroki komentarz. Zauważ, że stosujesz właśnie jakiś "framework", jakiś model do opisu duchowości i już tu pierwsze pytanie: co to za model? I jak odniósłbyś się do mojego argumentu, że dla nas, Europejczyków, duchowość zachodnia jest potencjalnie lepszą drogą ze względu na swoją klarowność dla nas, rzeczoną adekwatność, że nie potrzeba nam np. tłumaczyć i wyjaśniać terminów, bo są one nam jasne, bliskie przez kulturę, w której się wychowaliśmy?Model jest nieważny, on jest w tobie, wszędzie znajdziesz odwołania do 7 aspektów człowieka. W alchemii masz 7 metali, w tantrze 7 czakr, w jodze czy wedancie to się jeszcze jakoś inaczej nazywa, w astrologii 7 planet, w kabale 7 sefirot stanowią tzw guf, czyli ciało duchowego obiektu, a 3 wyższe sefiry, rosz, czyli głowę.
To co piszesz jest bardzo subiektywne dla Ciebie, bo generalnie nie każdy "wychował się" w kulturze i nasiąknął nią, ja np. nie chodziłem do kościoła od 12 roku życia, później też na lekcje religii, więc jeśli o to chodzi, to nie czaiłem bluesa, że tak powiem od początku, choć w jakiejś mierze oczywiście też nasiąkłem, ale w duźo mniejszej, niemniej nigdy nie czułem, że mi się to podoba, ani, ze jest mi to bliskie, przeciwnie, od początku coś mi tu nie pasowało i szukałem czegoś innego, więc podświadomie od dzieciństtwa odrzucałem religię.
Dla nas, na tych ziemiach tradycja to jest słowiańskość, to jest nasza kultura, ewentualnie kabała i właśnie alchemia. Niemniej nikt nie ma zielonego pojęcia na ten temat. Żadnego. A jeśli już to błędne wyobrażenia, wszystko poprzestawiane. Tu w Krakowie, były wydawane w 16w. wielkie księgi kabalistów, w Warszawie to samo tylko później, na Ukrainie to samo, na Litwie, etc. w Niemczech, Francji, Anglii, kwitła alchemia, były takie tradycje gnostyczne jak kataryzm, manicheizm, w Hiszpanii kabała, w Holandii też. W 18w. był w Polsce wybitny alchemik Michał Sędziwój, który nauczał samego księcia Poniatowskiego. Newton - największy naukowiec tamtego okresu był alchemikiem, Goethe, Roger Bacon, Paracelsus jak poczytasz biografie różnych alchemików, to wielu z nich było mnichami, np .benedektynami. Ludzie byli paleni na stosach, księgi były palone, słowiańszczyzna została wypleniona przez różne krucjaty, siłą, historia została zmieniona, zniekształcona, np. było 14 monarchów w Polsce (Lechii) przed Mieszkiem I, ale celowo nie uczysz się o tym, żebyś myślał, że Polska zaczyna się wraz z chrześcijaństwem. Kalendarz został zmieniony w którymś tam wieku..
Potem się wzięli za alchemię, nawet za naukę, palenie na stosach (np. Giordano Bruno), naukowców zamykano w więzieniu (np. tym którzy przeczyli teoriom Arystotelesa), a na końcu była wojna i tradycja kabalistyczna też została zniszczona.
Z tego powodu właśnie zachód został pozbawiony własnej tradycji, i dlatego ludzie teraz szukają tego na wschodzie, bo ich własna tradycja została zniszczona, a w tej która jest nie mogą się odnaleźć.
Cytat:nie potrzeba nam np. tłumaczyć i wyjaśniać terminów, bo są one nam jasneMówisz poważnie czy żartujesz? Co jest jasne dla przeciętnego Kowalskiego wychowanego w tej kulturze? Gdyby wszystko było jasne to co naucza chrześcijaństwo, to żylibyśmy w raju, bo każdy rozumiałby co to jest Duch Święty, dusza i tak dalej i kazdy żyłby tym wszystkim. A co jest dookoła? Nawet chrześcijaństwo teraz rozbierają, i kulturę europejską. Jeszcze tam kilkaset lat temu, architektura była sztuką, tworzona wg. zasad świętej geometrii (np. jedna z dziedzin Wed, vastu shastra, zajmuje się architekturą i taką budową domów, żeby ten dom promieniował energią, wewnątrz i na zewnątrz), tak budowano dawniej kościoły. A dzisiaj co? Wszystko jest robione wg. pieniądza, liczy się surowiec, ekonomia, kwestie techniczne. I kazdy pyta, a ile to będzie kosztować? Ile zarobię? Ile z tego wezmę? Ludziom mówi się, że ważna jest praca, edukacja, pieniądz, firma - i to wszystko.No może jeszcze lekarze.. Materializm do potęgi. A ty mówisz, że ludzie pojmują naturalnie duchowe kwestie i ludzie nie potrzebują nauk? Większość nie ma zielonego pojęcia po prostu o niczym.