08 Maj 2015, Pią 21:20, PID: 444818
mc napisał(a):Ogólnie mówi się, że celem stworzenia, jest napełnienie duszy nieskończoną błogością i światłem, tak żeby mogła ona cieszyć się wszystkim bez najmniejszego cierpienia.Ale jaki jest cel tej wiecznej radości? Co z nudą, rutyną? Być może nie będziemy nawet tego czuli, jednak pozostanie dalej ten stan ciągłego już bez celowego życia.
Więc z kolei jaki jest cel tego?
Mi osobiście nie podoba się taki stan, w którym nie można się cofnąć i nie można już dojść dalej.
Absolut maksymalny, więzienie, pułapka.
Dlatego obstaję przy tym, że jest jakaś pętla, koło życia, które podobnie trwa wiecznie, jednak etapy w nim (kole) zawarte i towarzyszące im stany świadomości sprawiają, że odczucie takiego uwięzienia jest niemożliwe.
Chodzi mi tu głównie o odczucie nieznanego i chęci poznania, bo gdy dowiemy się wszystkiego, tak jak piszesz "nieskończona błogość i światło", to następne co po tym - będzie już bezsensem, bezcelem i bezwartościową świadomością, bo i tak nawet jeśli to nie będziemy mogli nic z daną wiedzą/szczęściem/radością zrobić, a tylko podtrzymywać ten stan i podtrzymywać ciągle.
Bez celu, po prostu.
Jednak mamy tu paradoks, opierając się o mój schemat:
Bo nawet jak celem będzie poznanie tej niewiadomej, to nie można będzie tego zrobić, bo już nie będzie celu, a w moim poglądzie niemożliwy jest taki stan bezcelowości.