28 Sty 2014, Wto 22:20, PID: 378530
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2014, Wto 22:23 przez mc.)
Generalnie tu o to chodzi w tym wszystkim, żeby wyciszyć umysł, osłabić tyranię umysłu.
Dopiero wtedy zaczniesz coś rozumieć o czym on mówi, to pytanie kim jestem, czym jest ja? to jest tak naprawdę dla kogoś kto przesiedział już sporo w medytacji i to jest ostatni krok, dlatego, że "odpowiedź" na to pytanie jest przebudzeniem, ale ta odpowiedź jest spoza umysłu. Ta praktyka jest również w zen, jest to uniwersalne.
Jak nie jesteś w stanie tego robić to lepiej np. powtarzać mantrę przez 20 min. Na początek to jest bardzo dobre. Ja też to praktykuje, do tego modlitwa, itp.
Moim zdaniem jak chcesz bardziej czytać i rozkminiać to lepszy jest Nisargadatta, ja po czytaniu NIsargadatty miałem bardzo fajne doświadczenie pomedytacyjne, w zasadzie zrozumienie tego co można nazwać 'naturalnym stanem', pierwszy raz w życiu czujesz co to znaczy być normalny. Tak jakby cała tyrania umysłu odchodzi i czujesz się kompletnie wolny, szczęśliwy, nic ci nie brakuje, niczego nie pragniesz, bo bycie z samym sobą jest wspaniałe. Niestety, to tez minęło, ale był to jakiś przebłysk wolności. Najciekawsze to uświadamiasz sobie w tym, że to jest takie zwyczajne, normalne, naturalne. Ludzie z tej perspektywy goniący w tym świecie za różnymi rzeczami wyglądają na zahipnotyzowanych!
Dopiero wtedy zaczniesz coś rozumieć o czym on mówi, to pytanie kim jestem, czym jest ja? to jest tak naprawdę dla kogoś kto przesiedział już sporo w medytacji i to jest ostatni krok, dlatego, że "odpowiedź" na to pytanie jest przebudzeniem, ale ta odpowiedź jest spoza umysłu. Ta praktyka jest również w zen, jest to uniwersalne.
Jak nie jesteś w stanie tego robić to lepiej np. powtarzać mantrę przez 20 min. Na początek to jest bardzo dobre. Ja też to praktykuje, do tego modlitwa, itp.
Moim zdaniem jak chcesz bardziej czytać i rozkminiać to lepszy jest Nisargadatta, ja po czytaniu NIsargadatty miałem bardzo fajne doświadczenie pomedytacyjne, w zasadzie zrozumienie tego co można nazwać 'naturalnym stanem', pierwszy raz w życiu czujesz co to znaczy być normalny. Tak jakby cała tyrania umysłu odchodzi i czujesz się kompletnie wolny, szczęśliwy, nic ci nie brakuje, niczego nie pragniesz, bo bycie z samym sobą jest wspaniałe. Niestety, to tez minęło, ale był to jakiś przebłysk wolności. Najciekawsze to uświadamiasz sobie w tym, że to jest takie zwyczajne, normalne, naturalne. Ludzie z tej perspektywy goniący w tym świecie za różnymi rzeczami wyglądają na zahipnotyzowanych!