06 Paź 2013, Nie 22:11, PID: 366401
Zamknąć bramy nadziei i otworzyć bramy oczekiwania na śmierć: https://www.youtube.com/watch?v=lSlXf_x4NFw
To ciekawe co Karl mówi o peyotlu, akurat ja zaczynałem od narkotyków zaraz po przeczytaniu ksiązki Osho o medytacji. Obecnie nie mam takiej potrzeby, ale wtedy potrzeba doświadczenia czegoś transcendentalnego była tak silna, że odbierała zdrowy rozsądek. Skończyło się to prawie śmiercią. Najpierw się temu opierasz, jest agonia, a później się na to godzisz i przychodzi spokój, bo odchodzą wszystkie troski. Ciało się też jakby "uspokaja", bo uchodzi z niego życie. Znika lęk, bo już pogodziłeś się z tym, że umierasz. A później nagle za czymś tęsknisz i myślisz sobie: "fajnie by było jednak wrócić do życia". Odchodzi "personalna historia", więc nagle widzisz, że w twoim życiu brakowało miłości. Że ona była cały czas, tylko ją przeoczyłeś.. I nagle coś sprawia, że wracasz do życia, jakby budzi się pragnienie do niego. Przyjeżdza karetka i cię reanimują.
To ciekawe co Karl mówi o peyotlu, akurat ja zaczynałem od narkotyków zaraz po przeczytaniu ksiązki Osho o medytacji. Obecnie nie mam takiej potrzeby, ale wtedy potrzeba doświadczenia czegoś transcendentalnego była tak silna, że odbierała zdrowy rozsądek. Skończyło się to prawie śmiercią. Najpierw się temu opierasz, jest agonia, a później się na to godzisz i przychodzi spokój, bo odchodzą wszystkie troski. Ciało się też jakby "uspokaja", bo uchodzi z niego życie. Znika lęk, bo już pogodziłeś się z tym, że umierasz. A później nagle za czymś tęsknisz i myślisz sobie: "fajnie by było jednak wrócić do życia". Odchodzi "personalna historia", więc nagle widzisz, że w twoim życiu brakowało miłości. Że ona była cały czas, tylko ją przeoczyłeś.. I nagle coś sprawia, że wracasz do życia, jakby budzi się pragnienie do niego. Przyjeżdza karetka i cię reanimują.