16 Cze 2013, Nie 18:41, PID: 354687
"Rozmowy z Bogiem" aut. Neale Donald Walsch
Cytat:Wyobraź sobie, że przebywasz w białym pomieszczeniu, z biała podłogą, białym sufitem, bez kątów.
Wyobraź sobie, że za sprawą jakiejś niewidzialnej siły jesteś zawieszony w tej przestrzeni. Dyndasz tak sobie w
powietrzu. Niczego nie możesz dotknąć, niczego nie słychać, a poza bielą niczego nie widać. Jak długo twoim
zdaniem „istniałbyś” w swoim własnym doświadczeniu?
Niedługo. Istniałbym, ale nic o sobie bym nie wiedział. Zapewne szybko postradałbym zmysły.
Właśnie, i to całkiem dosłownie. Twoje zmysły służą do wychwytywania danych napływających z zewnątrz, a
bez żadnych danych nie mają nic do roboty, stają się bezużyteczne.
Kiedy tracisz zmysły, tracisz rozeznanie w swoim własnym doświadczeniu. Nie wiesz niczego konkretnego o
sobie.
Czy jesteś duży? Czy jesteś mały? Nie sposób stwierdzić, ponieważ nie ma nic na zewnątrz ciebie, do czego
mógłbyś siebie odnieść.
Czy jesteś dobry? Czy jesteś zły? Nie wiadomo. Czy ty w ogóle tutaj jesteś? Nie sposób stwierdzić, ponieważ
niczego tam nie ma.
Nic nie możesz wiedzieć o sobie w swoim własnym doświadczeniu. Możesz snuć na ten temat rozmaite
koncepcje, ale nie możesz tego poznać doświadczalnie.
Wtedy następuje w tym wszystkim zmiana. Na ścianie pojawia się maleńka kropka. Tak, jakby ktoś strzyknął
atramentem. Nie wiadomo, skąd wzięła się tam ta plamka, ale to nieważne, ponieważ kropka cię uratowała.
Teraz jest coś innego. Jesteś Ty oraz Kropka na ścianie. Nagle znów możesz decydować, znów możesz
czegoś doświadczać. Plamka jest tam. To znaczy, że ty musisz być tu. Kropka jest mniejsza od ciebie. Ty jesteś
większy od niej. Zaczynasz na nowo siebie określać – w odniesieniu do plamki na ścianie.
Związek między tobą a kropką staje się święty, ponieważ przywrócił ci poczucie własnego „ja”.
Teraz w pomieszczeniu pojawia się kotek. Nie wiesz, kto się za tym kryje, kto sprawia to wszystko, ale
czujesz wdzięczność, ponieważ możesz dokonać następnych ustaleń. Kotek wydaje się bardziej miękki. Ale ty
sprawiasz wrażenie bystrzejszego (przynajmniej okresowo!). On jest szybszy. Ty jesteś silniejszy.
W pokoju przybywa nowych rzeczy i zaczynasz poszerzać swoje pojęcie siebie. Wtedy doznajesz olśnienia.
Tylko w obecności czegoś innego możesz poznać siebie. To coś innego jest tym, czym nie jesteś ty. Tak oto: z
braku tego, czym Nie Jesteś, to, czym Jesteś... nie jest.
Przypomniała ci się doniosła prawda i przyrzekasz sobie, że nigdy więcej jej nie zapomnisz. Z otwartymi
ramionami witasz wszystko inne w swoim życiu – osoby, miejsca, rzeczy. Niczego nie odrzucasz, gdyż teraz
widzisz, że cokolwiek pojawia się w twoim życiu, stanowi błogosławieństwo, znakomitą okazję do określenia
siebie i poznania siebie takim w doświadczeniu.
Ale czy mój umysł nie połapałby się w tym wszystkim? Nie oświadczyłby: „Hej, jesteś w białym
pomieszczeniu, to wszystko. Odpręż się i baw”?
Z początku, owszem. Ale wkrótce w braku nadchodzących danych, nie wiedziałby, co myśleć. Biel, pustka,
nicość, samotność wkrótce dałyby mu się we znaki.
Czy wiesz, co stanowi jedną z najgorszych wymyślonych przez was kar?
Przymusowe odosobnienie.
Właśnie. Nie możemy znieść dłuższej samotności. W najbardziej nieludzkich więzieniach karcery
pozbawione są nawet światła. Zamykają za tobą drzwi i otaczają cię egipskie ciemności. Nie ma co czytać nie
ma co robić, w ogóle nie ma nic.
Jako że myślenie równa się tworzeniu, przestałbyś tworzyć swoją rzeczywistość, gdyż do tworzenia umysł
potrzebuje danych. Twory umysłu nazywacie wnioskami, a gdy dojście do jakichkolwiek wniosków przez umysł
jest niemożliwe, porzucacie go – wykraczacie poza umysł.
To nie jest takie złe. Za każdym razem kiedy dostępujecie cennego wglądu, wychodzicie poza umysł.
Hmm. To znaczy?
Nie sądzisz chyba, że źródłem wglądu jest umysł? Cóż, zawsze myślałem...
l w tym szkopuł! Ty zawsze myślisz. Spróbuj nie myśleć raz na jakiś czas! Spróbuj po prostu być.
Właśnie kiedy zwyczajnie „jesteś” z jakimś problemem, zamiast rozmyślać o nim bez przerwy, przychodzi
wgląd najwyższego rodzaju.
To dlatego, że myślenie jest procesem twórczym, a bycie stanem świadomości.
Nie bardzo rozumiem. Pomóż mi, proszę. Sądziłem, że problem polega na niemożności myślenia. Facetowi
w białym pomieszczeniu przecież odbija.
Ja nie powiedziałem, że mu odbija. To ty powiedziałeś. Ja powiedziałem, że porzuca swój umysł. Przestaje
tworzyć swoją rzeczywistość, bo brakuje mu danych.
Oczywiście, gdyby przestał tworzyć swoją rzeczywistość na dłużej, to co innego. Ale załóżmy, że stałoby się
to tylko na chwilę? Na mgnienie oka? Czy taka „przerwa” zaszkodziłaby mu, czy wyszła na dobre?
Ciekawe pytanie.
Myśl, słowo i czyn to trzy poziomy tworzenia, tak?
[i]
Tak.
Kiedy myślisz, tworzysz. Każda myśl jest tworem. Owszem.
Więc kiedy zastanawiasz się nad problemem, starasz się wymyślić rozwiązanie.
Dokładnie. I co w tym złego?
Można albo starać się wymyślić rozwiązanie, albo uświadomić sobie rozwiązanie, które już zostało
stworzone.
Proszę jeszcze raz. Dla takich jak ja, którzy „pracują na wolnych obrotach”, mógłbyś to wyjaśnić jeszcze raz?
Żaden z was nie pracuje na wolnych obrotach! Ale niektórzy posługują się ślamazarną metodą tworzenia.
Usiłujecie tworzyć za pomocą myślenia. To jest możliwe. Ale mam dla was nowinę. Myślenie to najbardziej
ślamazarny sposób tworzenia.
Pamiętaj, do tworzenia twój umysł potrzebuje danych. Twoje jestestwo zaś obywa się bez danych. To
dlatego, że te dane są złudzeniem. To coś, co sam ustanawiasz raczej niż to, co jest.
Staraj się wychodzić od tego, co jest, a nie od iluzji. Twórz mocą swego jestestwa raczej niż mocą umysłu.
Próbuję za Tobą nadążyć, ale gubię się. Narzuciłeś zbyt szybkie tempo.
Nie da się błyskawicznie znaleźć odpowiedzi – żadnej odpowiedzi – rozmyślając o niej. Trzeba wyrwać się z
myśli, porzucić je i wejść w czyste jestestwo. Wiesz, co mówią wielcy wynalazcy czy specjaliści od łamigłówek
kiedy zwracasz się do nich z problemem? „Muszę pobyć z tym chwilę”?
Oczywiście.
Właśnie to mają na myśli. Ty możesz postąpić tak samo. Możesz być wielkim wynalazcą, ale nie, jeśli
wyobrażasz sobie, że rozwikłasz zagadkę „zachodząc w głowę”! Aby być geniuszem, trzeba stracić głowę!
Geniusz nie tworzy rozwiązania, on je znajduje.
Tak naprawdę, odkrywa to, co było dotąd zakryte, niewidoczne. „Było zagubione, lecz zostało odnalezione”.
Geniusz to ten, kto przypomniał sobie to, co wszyscyście zapomnieli.
- 54 -
Neale Donald Walsch
Nie pamiętacie między innymi o tym, że każda rzecz istnieje w Wiecznej Chwili Teraźniejszości. Wszelkie
rozwiązania, wszelkie odpowiedzi, wszelkie doświadczenia, wszelkie rozumienie. W istocie nie potrzebujecie
niczego stwarzać. Trzeba tylko, abyście uświadomili sobie, że wszystko, czego pragniecie i poszukujecie, już
zostało stworzone.
Większość z was to zapomniała. Dlatego posyłałem innych, aby wam przypominali o tym, że „jeszcze zanim
poprosicie, otrzymaliście”.
Nie mówiłbym ci tego, gdyby tak nie było. Ale nie można myśleniem wprowadzić się w stan uświadomienia.
Można tylko „być świadomym”, nie „myśleć świadomym”.
Świadomość to stan istnienia. Dlatego też jeśli w życiu stajesz w obliczu zagadki, gdy coś cię zbija z tropu,
nie warto łamać sobie nad tym głowy. Kiedy napotykasz na problem, nie próbuj ruszać głową.
Gdy wokół ciebie same negatywy, złe siły, nie trzeba głowić się.
Kiedy bierzesz to na rozum, poddajesz się jego władzy. Czy nie dostrzegasz tego? Stajesz się temu
poddany, ponieważ główkujesz. Raczej strać głowę.
Pamiętaj, jesteś istnieniem ludzkim, nie myśleniem. Dlatego zanurz się w jestestwo.
Co to znaczy? Nie rozumiem, co to do diabła znaczy.
Co jest w tobie w tej chwili?
Wzburzenie. Jestem wzburzony, ponieważ nie mogę się rozeznać w tych czarach-marach.
Czyli wiesz, czym jesteś.
Nie, wiem tylko, jak się czuję. Czuję się wzburzony.
I tym właśnie jesteś. Jesteś tym, co czujesz. Czyż nie mówiłem ci, że uczucie jest mową duszy?
No tak, ale nieco inaczej to pojmowałem.
To dobrze. Więc teraz przybyło ci zrozumienia. Owszem, trochę.
Zwróciłeś uwagę na moje słowa? Które?
Powiedziałem, „przybyło” ci zrozumienia. Co chcesz przez to powiedzieć?
Mówię, że ciągle coś ci „przybywa” lub „ubywa”. Ale możesz na to wpływać. Czym „bywasz”, możesz poznać
po tym, co czujesz. Uczucia nigdy nie kłamią. Nie potrafią. Mówią ci, czym jesteś w danej chwili. A możesz
zmienić swoje uczucia zmieniając po prostu sposób bycia.
Mogę? Jak?
Możesz wybrać inny sposób bycia!
To raczej niemożliwe. Czuję to, co czuję. Nic na to nie poradzę.
Uczucia stanowią reakcje na sposób bycia. A nad tym możesz panować. To właśnie staram ci się tu
przekazać. „Bycie” to stan, w jaki sam siebie wprawiasz, a nie reakcja. „Uczucie” jest reakcją, lecz „bycie” nie.
Bycie to wybór.
Wybieram, czym jestem? W rzeczy samej.
To dlaczego nie zdaję sobie z tego sprawy? Nic mi raczej o tym nie wiadomo.
Większości ludzi o tym nie wiadomo. Ponieważ zapomnieli, że są twórcami własnej rzeczywistości.
Ale to, że o tym zapomnieli, nie znaczy, że jej nie tworzą. Po prostu nie wiedzą, co robią.
„Ojcze, wybacz im, albowiem nie wiedzą, co czynią”.
Otóż to.
Lecz skoro nie wiem, co robię, jak mogę cokolwiek robić inaczej?
Teraz już wiesz. Oto chodziło w całym tym dialogu. Zwróciłem się do ciebie, aby cię obudzić. Jesteś teraz
obudzony. Jesteś świadomy. Świadomość to stan jestestwa, dlatego „jesteś” świadomy. Wychodząc z takiego
stanu świadomości możesz wybrać dowolne inne jestestwo, takie, w którym jesteś mądry czy wspaniały. Albo
wyrozumiały i miłosierny. Cierpliwy i wybaczający.
A czy mogę wybrać takie jestestwo, w którym jestem szczęśliwy?
Tak.
Jak? Jak to zrobić?
Nie rób tego, tylko bądź tym. Nie staraj się nic robić, aby być szczęśliwym. Po prostu „bądź” szczęśliwy, a w
ślad za tym pójdzie cała reszta. Pocznie się z tego. Z tego, czym jesteś, rodzi się to, co robisz. Zawsze miej to
na uwadze.
Ale jak mogę wybrać bycie szczęśliwym? Przecież szczęście to coś, co się przydarza? To znaczy, coś, co
jest wynikiem czegoś, co się dzieje lub co ma mieć miejsce?
Nie! To coś, czym wybierasz być w wyniku tego, co się dzieje lub ma mieć miejsce. Ty wybierasz bycie
- 55 -
Przyjaźń z Bogiem
szczęśliwym. Czy nigdy nie widziałeś dwojga ludzi odmiennie reagujących na taki sam splot zewnętrznych
okoliczności?
Oczywiście, ale dlatego, że znaczyły one dla każdego z nich co innego.
Ty przesądzasz o tym, co to znaczy. Ty nadajesz temu znaczenie. Dopóki nie zdecydujesz, co dana rzecz
oznacza, jest ona bez znaczenia. Pamiętaj, nic nie znaczy samo przez się.
Z twojego stanu Bycia wypływa znaczenie.
To ty, w każdej poszczególnej chwili, wybierasz, czy jesteś szczęśliwy, czy smutny. Wściekły czy
udobruchany, wybaczający, oświecony, jakikolwiek. Ty to wybierasz. Ty. Nic innego poza tobą samym. A twój
wybór jest całkiem arbitralny.
Posłuchaj, wyjawię ci wielki sekret. Możesz wybrać stan bycia, jeszcze zanim coś się wydarzy, dokładnie tak
samo jak po fakcie. W ten sposób możesz stwarzać swoje doświadczenie zamiast tylko mieć.
W gruncie rzeczy, robisz to właśnie teraz. W każdej poszczególnej chwili. Lecz może to odbywać się
bezwiednie, na podobieństwo osoby chodzącej we śnie. Jeśli tak jest, to pora się ocknąć.
Lecz nie można być w pełni przebudzonym, kiedy się myśli. Myślenie to forma istnienia jak we śnie. To
dlatego, że przedmiotem myślenia jest iluzja. Ale to nic. Żyjesz w obrębie iluzji, umieściłeś się tam, więc wypada
o niej pomyśleć. Ale pamiętaj, myśl tworzy rzeczywistość, więc jeśli nie odpowiada ci rzeczywistość, jaką
stworzyłeś, lepiej to przemyśl!
Nic nie jest złe, dopóki myśl go takim nie uczyni.
Dokładnie.
Więc raz na jakiś czas warto w ogóle przestać myśleć. Aby otworzyć się na wyższą rzeczywistość. Aby
przejrzeć iluzje.
Jak można przestać myśleć? Przecież myślę bez przerwy. Nawet myślę teraz o tym!
Przede wszystkim, bądź wyciszony. Przy okazji, zwróć uwagę na to, że powiedziałem „bądź wyciszony”. Nie
powiedziałem „myśl wyciszony”.
Ach, tak. To świetnie.
Dobrze. Kiedy pobędziesz wyciszony, zauważysz, że twoje procesy myślowe spowalniają się. Stają się
ociężałe. Czas wtedy zacząć myśleć o tym, co myślisz.
Co takiego?
Słyszałeś. Zacznij zastanawiać się, dokąd zmierzają twoje myśli. Następnie powstrzymaj je. Zogniskuj je.
Pomyśl o tym, co myślisz. To pierwszy krok ku mistrzostwu.
O rety. To mnie bierze.
Dokładnie. To znaczy, nie w tym sensie...
Tak, w tym sensie. Tylko że o tym nie wiedziałeś. To naprawdę bierze twój umysł, sprawia, że za chwilę go
opuścisz.
Kiedy ludzie zobaczą cię w takim stanie „bezmyślności”, spytają może „Czyś ty postradał zmysły?”. A ty
odpowiesz: „Owszem! Czyż to nie wspaniałe?”. Ponieważ twój umysł to nic innego jak przetwornik danych
zmysłowych, a ty przestałeś analizować napływające dane. Przestałeś o nich myśleć. Teraz rozmyślasz o
przedmiocie swoich myśli. Zaczynasz skupiać swoje myśli i niebawem skupisz je na niczym.
Jak można skupić się na niczym?
Najpierw skup się na czymś konkretnym. Nie można skoncentrować się na niczym, dopóki się nie
skoncentruje na czymś.
Szkopuł w tym, że umysł niemal zawsze skupia się na wielu rzeczach. Odbiera dane płynące ze stu różnych
źródeł naraz i przetwarza je z prędkością wyższą od światła, wysyłając ci informacje o tobie i o tym, co dzieje się
z tobą i wokół ciebie.
Aby skupić się na niczym, musisz przerwać ten mentalny zgiełk. Musisz nad nim zapanować, ukrócić go i
wreszcie wyeliminować. Chcesz się skupić na niczym, ale najpierw musisz skupić się na czymś w szczególności
raczej niż na wszystkim naraz.
Uprość całą sprawę. Zacznij od migocącego płomienia świecy. Spójrz na świecę, popatrz na płomyk,
przyjrzyj się temu, co zauważysz, wejrzyj głęboko. Pobądź z płomieniem. Nie myśl o nim. Pobądź z nim.
Po chwili zacznę ci opadać powieki, zrobią się ciężkie.
Czy to autohipnoza?
Staraj się nie szufladkować. Widzisz? Znowu to robisz. Rozmyślasz o tym. Analizujesz i chcesz mu nadać
miano. Rozmyślanie o czymś oznacza kres twojego bycia z tym. Nie zastanawiaj się. Pobądź z doznaniem.
W porządku.
Kiedy najdzie cię ochota zamknąć oczy, zamknij je. Nie myśl o tym. Niech powieki same opadną. Stanie się
- 56 -
Neale Donald Walsch
to naturalną koleją rzeczy, gdy przestaniesz na siłę je rozwierać.
Ograniczasz dopływ danych zmysłowych. To dobrze.
Teraz wsłuchaj się w swój oddech. Skup się na oddychaniu, zwłaszcza na wdechu. Wsłuchiwanie się w
siebie odrywa cię od słuchania całej reszty. Stąd pochodzą wspaniałe pomysły. Kiedy słuchasz swojego
wdechu, słuchasz swego natchnienia.
O, Mój Boże. Że też Ty potrafisz tak dobrać słowa!
Sza. Bądź cicho. Przestań o tym myśleć!
Teraz zogniskuj swój wewnętrzny ogląd. Gdyż teraz kiedy masz natchnienie, przyniesie ci ono wielki „wgląd”.
Skup swój ogląd na punkcie pośrodku czoła, nieco ponad linią oczu.
Na tak zwanym Trzecim Oku?
Tak. Skoncentruj na nim swoją uwagę. Wejrzyj głęboko. Nie oczekuj, że coś dojrzysz. Zajrzyj w tę nicość.
Bądź z tą ciemnością. Nie staraj się czegoś tam zobaczyć. Odpręż się, ciesz się spokojem, jakim emanuje
pustka. Pustka jest dobra. Stworzenie może dokonać się jedynie w próżni. Dlatego raduj się pustką. Nie oczekuj
niczego więcej, nie pragnij niczego więcej.
Co mamy zrobić z tymi wszystkimi myślami, jakie wciąż nas nachodzą? Można mówić o szczęściu, jeśli
zazna się choć trzy sekundy pustki. Czy mógłbyś wypowiedzieć się w sprawie tych natarczywych myśli, jakie nie
dają spokoju – zwłaszcza początkującym? Nowicjusze popadają we frustrację, kiedy nie udaje im się uciszyć
umysłu i przejść do tej nicości, o jakiej mówisz. Dla Ciebie to może łatwizna, ale dla większości z nas na pewno
nie.
Znowu o tym rozmyślasz. Proszę cię, abyś przestał.
Kiedy umysł wypełniają ci myśli, po prostu przyglądaj się, zaakceptuj to. Myśli przychodzą, a ty odsuwasz się
i zamieniasz w widza. Nie myśl o tym, tylko rejestruj. Nie zastanawiaj się nad tym, co myślisz. Odsuń się i
rejestruj. Nie osądzaj. Nie popadaj z tego powodu we frustrację. Nie zaczynaj mówić sam do siebie, na przykład:
„No i znowu! Nic tylko same myśli! Kiedy wreszcie osiągnę pustkę?”.
Nie można osiągnąć pustki narzekając bez przerwy, że jest się od niej daleko. Kiedy wyskakuje myśl – o
niczym szczególnym, bez związku z obecną chwilą – zauważ to. Zauważ i chwal, niech stanie się częścią twego
doświadczenia. Nie dumaj o tym. To uczestnik pochodu przewijającego się przed twym wewnętrznym oglądem.
Niech przejdzie. Podobnie postępuj z odgłosami czy uczuciami. Odkryjesz może, że nigdy nie słyszysz tylu
dźwięków jak wtedy, gdy próbujesz doznać absolutnego bezruchu. Przekonasz się może, że nigdy nie masz
takich trudności z zajęciem wygodnej pozycji jak wtedy, gdy próbujesz usiąść w absolutnie wygodnej pozycji.
Zarejestruj to. Cofnij się o krok i przyjrzyj się sobie, jak to rejestrujesz. Włącz to do swojego doświadczenia. Ale
nie dumaj o tym. To uczestnik pochodu. Niech przejdzie.
Podobnie ma się rzecz z zadanym właśnie przez ciebie pytaniem. To pytanie po prostu przyszło ci do głowy.
Ono również uczestniczy w pochodzie. Niech przejdzie. Nie staraj się szukać odpowiedzi czy rozwiązania, nie
próbuj go rozgryźć. Pozwól mu być, iść w pochodzie. Zauważ, że nic nie musisz w związku z nim robić.
W tym odnajdziesz wielki spokój. Jaka ulga. Nie trzeba niczego pragnąć, niczego robić, niczym być, z
wyjątkiem tego, czym się właśnie jest.
Niech będzie i niech minie.
Ale nadal patrz. Bez niepokoju, bez oczekiwania. Tylko... przyglądaj się na luzie. Niczego nie wypatruj... bądź
gotów na cokolwiek.
Za pierwszym razem, kiedy to robisz, za dziesiątym albo dopiero za setnym czy tysięcznym, możesz dostrzec
coś, co przypomina migocący błękitny płomień czy pląsające światło. Z początku może rozbłyskiwać, potem się
ustala. Pozostań z nim. Wniknij do niego. Jeśli poczujesz, jak stapiasz się z nim, niech tak się stanie.
Jeśli to się stanie, nie trzeba ci nic więcej mówić.
Czym jest ten błękitny płomień, to pląsające światło?
Tobą. To rdzeń twojej duszy. Otacza ciebie, przenika, jest tobą. Przywitaj swoją dusze. Wreszcie ją
odnalazłeś. Wreszcie jej doświadczyłeś.
Jeśli stopisz się z nią w Jedno, zaznasz prawdziwej błogości. Odkryjesz, że istota twojej duszy jest tożsama z
Moją istotą. Utworzysz jedność ze Mną. Chociaż na chwilę. Chociaż na nanosekundę. Ale to wystarczy. Potem
nic innego nie będzie się liczyło, nic nie będzie takie same, nic w fizycznym świecie temu nie dorówna. I wtedy
też zrozumiesz, że nie potrzebujesz niczego i nikogo poza samym sobą.