14 Paź 2012, Nie 15:36, PID: 320675
Dwa wykłady o zen
http://video.google.com/videoplay?docid=...0898531314
http://video.google.com/videoplay?docid=...8819684217
Tak czytając co tutaj piszecie na temat osiągnięcia jakiegoś wyższego poziomu świadomości, który pozwoli wam się uwolnić od wszystkich pragnień i lęków, zastanawiam się czy nie patrzycie na to trochę przez pryzmat waszych fobii. Chodzi mi o to, że powstaje w was pragnienie uwolnienia się od wszystkiego. Patrząc na swój rozwój dzięki medytacji (a także opinie innych) to nawet jeśli na początku zainspirowany byłem osobami, które medytują całe życie, zamykają się w klasztorach czy ograniczają swój dzień do jedzenia, prostej pracy w polu i medytacji to okazuje się, że wraz z własnym rozwojem coraz łatwiej mi jest się dostosować do świata, w którym obecnie żyję. Potrzeba życia gdzieś na odludziu, ograniczanie własnych potrzeb w relacjach z ludźmi maleje a rosną umiejętności radzenia sobie w sytuacjach, które kiedyś budziły lęk czy odrazę. Mało tego zaczynam coraz bardziej lubić to jak funkcjonuje społeczeństwo. Nie jest to tak, że staję się kolejnym trybikiem w machinie. Z drugiej strony dlaczego mam się bać bycia trybikiem? Dlaczego mam się bać machiny? Po prostu częściej koncentruję się nad tym co mam do zrobienia, jestem coraz mniej podatny na krytykę z otoczenia (czy to na pewno była krytyka?). Swangoz łatwiej mi podążać zasadą: „Life Is To Express Yourself, not to Impress others.”
Nie wiem, każdy idzie własną drogą. Jedynie co chcę teraz przekazać to to, że medytacja działa i będzie was stopniowo uwalniać od napięcia, tylko trzeba sobie narzucić dużą dyscyplinę, być konsekwentnym i systematycznym.
U mnie to wygląda jakoś tak:
20min dziennie medytacji siedzącej/stojącej.
Kilka dni w tygodniu dłuższe sesje z bodyscan + medytacja kinhin (chodzenie)
Sporadycznie (ale chce to zwiększyć): Jedzenie w uważności, pracując przerwa 5min co godzinę i koncentracja na oddechu.
Traktować to jako ćwiczenie koncentracji a nie chwilę dla relaksu. Efekty przyjdą z czasem.
Pozdrawiam,
k.
http://video.google.com/videoplay?docid=...0898531314
http://video.google.com/videoplay?docid=...8819684217
Tak czytając co tutaj piszecie na temat osiągnięcia jakiegoś wyższego poziomu świadomości, który pozwoli wam się uwolnić od wszystkich pragnień i lęków, zastanawiam się czy nie patrzycie na to trochę przez pryzmat waszych fobii. Chodzi mi o to, że powstaje w was pragnienie uwolnienia się od wszystkiego. Patrząc na swój rozwój dzięki medytacji (a także opinie innych) to nawet jeśli na początku zainspirowany byłem osobami, które medytują całe życie, zamykają się w klasztorach czy ograniczają swój dzień do jedzenia, prostej pracy w polu i medytacji to okazuje się, że wraz z własnym rozwojem coraz łatwiej mi jest się dostosować do świata, w którym obecnie żyję. Potrzeba życia gdzieś na odludziu, ograniczanie własnych potrzeb w relacjach z ludźmi maleje a rosną umiejętności radzenia sobie w sytuacjach, które kiedyś budziły lęk czy odrazę. Mało tego zaczynam coraz bardziej lubić to jak funkcjonuje społeczeństwo. Nie jest to tak, że staję się kolejnym trybikiem w machinie. Z drugiej strony dlaczego mam się bać bycia trybikiem? Dlaczego mam się bać machiny? Po prostu częściej koncentruję się nad tym co mam do zrobienia, jestem coraz mniej podatny na krytykę z otoczenia (czy to na pewno była krytyka?). Swangoz łatwiej mi podążać zasadą: „Life Is To Express Yourself, not to Impress others.”
Nie wiem, każdy idzie własną drogą. Jedynie co chcę teraz przekazać to to, że medytacja działa i będzie was stopniowo uwalniać od napięcia, tylko trzeba sobie narzucić dużą dyscyplinę, być konsekwentnym i systematycznym.
U mnie to wygląda jakoś tak:
20min dziennie medytacji siedzącej/stojącej.
Kilka dni w tygodniu dłuższe sesje z bodyscan + medytacja kinhin (chodzenie)
Sporadycznie (ale chce to zwiększyć): Jedzenie w uważności, pracując przerwa 5min co godzinę i koncentracja na oddechu.
Traktować to jako ćwiczenie koncentracji a nie chwilę dla relaksu. Efekty przyjdą z czasem.
Pozdrawiam,
k.