22 Mar 2011, Wto 20:56, PID: 244960
Mary Jane napisał(a):Embod wygląda na takiego, co już puścił fobię albo puszcza co najmniej. Nie wiem, w jak dużej mierze dzięki medytacji ale coś tam mu chyba pomogło
ja jestem zbyt niecierpliwa na specjalne poświęcanie się medytacji ale lubię sobie pomedytować, tak przy okazji, np. nad morzem szum fal albo pochłonąć się w słuchaniu jakichś innych dźwięków przyrody. Kiedyś lubiłam sobie pobiegać rano bez muzyki, tak żeby sobie pomyśleć i posłuchać ptaków, bo rano są bardzo aktywne a też wysiłek fizyczny oczyszcza umysł. traktowałam te poranne truchty jak zabieg higieniczny dla mózgu. Może z fobii nie wyleczy samo takie oczyszczanie umysłu ale warto włączyć medytację, jako jeden z elementów leczenia.
Na wiki ten pogląd mi się podoba
Memetyk Richard Brodie w książce "Wirus umysłu" przedstawił jeszcze inny pogląd – zen i inne drogi do oświecenia mają być szczególnymi rodzajami memów, metamemami które pozwalają oczyścić umysł z wirusów umysłu, którymi został zainfekowany. Tym samym stan oświecenia byłby stanem w którym na umyśle nie pasożytują żadne memetyczne wirusy. Poczucie własnego "ja" ma również być memem, którego uczymy się około drugiego roku życia i którego poprzez medytację można się pozbyć.
Pomysł Brodiego, dość kontrowersyjny, poruszony został także przez Susan Blackmore w "Maszynie memowej", stanowi jednak jedynie ciekawy punkt widzenia, ale nie jest rozwijany w obrębie memetyki. Paradoksalnie sam mem "zen" może być także traktowany jako wirus umysłu, a jednostki mogą ponosić znaczne koszty jeżeli chodzi o potrzebę "oczyszczania umysłu".