26 Lip 2008, Sob 16:55, PID: 47261
Moi najbliżsi nie są złymi ludźmi. Kocham ich, chociaż mój ojciec to choleryk - drze się na moją matkę za najmniejsze przeskrobanie. Lecz gdy jest dobrze, okazuje jej uczucie i się dogadują. Moja mama ma jego dość, strasznie cierpi, jak na nią krzyczy, chociaż nie chce go zostawić, bo i tak ciągle go kocha i nie wyobraża sobię zycia bez niego. Ja osobiście podejrzewam, że on jest chory psychicznie... Że nie chce tego robić. Matka mówi, że kiedyś był inny. Myślę, że to przez nasze strasznie pogmatwane stosunki rodzinne - rodzeństwo mojego ojca (z nim włącznie) jest obecnie skłócone na tle majątkowym. I ja na tym cierpię najbardziej, bo wiem, że są to chciwi ludzie, a mam nakaz od rodziców, że mam się zachowywać jakbym o niczym nie wiedział...
Moja mama to dobra, aczkolwiek nadopiekuńcza osoba. Zawsze mogę z nią porozmawiać, gdy jest mi źle. Z drugiej strony jednak troszkę ją winię za moją chorobę. Dogaduję się tylko z wujostwem i ciociostwem () od jej strony.
Z rodzeństwa mam tylko siostrę, starszą. Nie mieszka już z nami, chociaż ostatnio często u nas przesiaduje (jej mąż jest kierowcą i przyjeżdża tylko na weekendy). Umiem się z nią dogadać, lecz nie jestem do niej całkowicie otwarty.
Bardzo lubię moich rodziców za to, że chociaż są trochę staroświeccy - są na luzie, nie trzęse nogami gdy z nimi rozmawiam, są dla mnie jak przyjaciele
Słowem podsumowania - nie ma u mnie bajki, ale nie jest tragicznie.
Moja mama to dobra, aczkolwiek nadopiekuńcza osoba. Zawsze mogę z nią porozmawiać, gdy jest mi źle. Z drugiej strony jednak troszkę ją winię za moją chorobę. Dogaduję się tylko z wujostwem i ciociostwem () od jej strony.
Z rodzeństwa mam tylko siostrę, starszą. Nie mieszka już z nami, chociaż ostatnio często u nas przesiaduje (jej mąż jest kierowcą i przyjeżdża tylko na weekendy). Umiem się z nią dogadać, lecz nie jestem do niej całkowicie otwarty.
Bardzo lubię moich rodziców za to, że chociaż są trochę staroświeccy - są na luzie, nie trzęse nogami gdy z nimi rozmawiam, są dla mnie jak przyjaciele
Słowem podsumowania - nie ma u mnie bajki, ale nie jest tragicznie.