23 Kwi 2008, Śro 23:48, PID: 20834
Mi pozostała tylko mama. Tata zmarł jak miałam 11 lat...Ogólnie nie pamiętam żeby był jakiś wredny w stosunku do mnie. Trochę nadużywał alkoholu, na szczęście był chory (wiem dziwnie to brzmi) i po jakimś czasie dostawał ataki i przez pewien okres był spokój...z mamą kłócili się, głównie jak pił. Kurcze a może on był alkoholikiem??? do tej pory jakoś to do mnie nie dochodziło...wiem, że leczył się na nerwy jak zresztą i moja mama. Po śmierci ojca (umarł na jej oczach) miała nerwicę lękowo-depresyjną i nie było z nią najlepiej. Rano jak wstawałam do szkoły to podawałam jej mokry ręcznik bo słabo się jej robiło. Ale teraz ma to już za sobą, choć powodów do nerwów wcale nie ubyło...
Jestem jedynaczką więc byłam wychowywana pod kloszem. Mama zawsze była nadopiekuńcza...nigdzie nie pozwalala mi wychodzić bo się strasznie martwiła i bała o mnie. Jej strach w końcu przeszedł na mnie i sama zaczęłam się bać wychodzić nawet jeśli nie musiałam pytać jej o zdanie. Teraz jest już lepiej, ale na początku było mi ciężko się przełamać. Oczywiście mama nie wie o mojej chorobie, nie chcę jej przyspażać więcej zmartwień...może kiedyś jej powiem
Poza tym wychowywałam się w jednym domu z kuzynostwem. Myślę, że oni również mieli wpływ na to jaka teraz jestem. Szczególnie ich rodzice, którzy nigdy nie uchodzili za towarzyskich ludzi. Okropnie bałam się wujka...a moja droga kuzynka zawsze mnie nim straszyła. To niepojęta jak ludzie mogą być zawistni, a jak to jest rodzina to już w ogóle...przykro mi z tego powodu, bo głównie przez nich musimy się wyprowadzić...
jak to mówią z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach i najlepiej stanąć gdzieś z boku co by się można było potem z tego zdjęcia wyciąć
Jestem jedynaczką więc byłam wychowywana pod kloszem. Mama zawsze była nadopiekuńcza...nigdzie nie pozwalala mi wychodzić bo się strasznie martwiła i bała o mnie. Jej strach w końcu przeszedł na mnie i sama zaczęłam się bać wychodzić nawet jeśli nie musiałam pytać jej o zdanie. Teraz jest już lepiej, ale na początku było mi ciężko się przełamać. Oczywiście mama nie wie o mojej chorobie, nie chcę jej przyspażać więcej zmartwień...może kiedyś jej powiem
Poza tym wychowywałam się w jednym domu z kuzynostwem. Myślę, że oni również mieli wpływ na to jaka teraz jestem. Szczególnie ich rodzice, którzy nigdy nie uchodzili za towarzyskich ludzi. Okropnie bałam się wujka...a moja droga kuzynka zawsze mnie nim straszyła. To niepojęta jak ludzie mogą być zawistni, a jak to jest rodzina to już w ogóle...przykro mi z tego powodu, bo głównie przez nich musimy się wyprowadzić...
jak to mówią z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach i najlepiej stanąć gdzieś z boku co by się można było potem z tego zdjęcia wyciąć