25 Gru 2019, Śro 12:08, PID: 812705
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Gru 2019, Śro 12:09 przez Mizantrop.)
U mnie brak utrzymywania kontaktu wzrokowego to jeden z głównych powodów po których niemal od razu widać, że coś ze mną nie tak i to jedna z głównych moich bolączek.
Jak kilka osób wspominało - jeśli ktoś do mnie mówi to jeszcze jest ok, zwykle patrzę tej osobie gdzieś na twarz, ale jak ja mam coś komuś powiedzieć czy coś przedstawić, wtedy zaczynają się schody. Z automatu błądzę wzrokiem w kierunku podłogi, sufitu czy przesuwam oczami w prawo i lewo jakbym chciał coś sobie na temat rozmowy przypomnieć, nawet kiedy tego przypominać sobie nie muszę bo doskonale pamiętam co miałem powiedzieć. Jeśli w trakcie rozmowy nagle sobie uświadomię, że powinienem zachowywać się normalnie, to jakoś jestem w stanie jeszcze swoje oczy okiełznać, ale w 90% przypadków rządzi mną automat.
W pojedynkach na wzrok z randomami w autobusie prawie zawsze wymiękam. Lipa zwłaszcza jeśli pojedynkuję się z jakąś potencjalnie zainteresowaną dziewoją Po przegranym pojedynku nie ma szans żebym miał później podejść i zagadać. Choć po wygranym raczej też by nie było
U mnie to raczej wszystko wiąże się z bardzo mocno podkopaną samooceną. Podświadomie traktuję rozmówcę jako kogoś od siebie lepszego. Bida ogółem.
Z tego co czytam to dużo osób tutaj sobie świetnie z kontaktem wzrokowym radzi. Zazdro.
Jak kilka osób wspominało - jeśli ktoś do mnie mówi to jeszcze jest ok, zwykle patrzę tej osobie gdzieś na twarz, ale jak ja mam coś komuś powiedzieć czy coś przedstawić, wtedy zaczynają się schody. Z automatu błądzę wzrokiem w kierunku podłogi, sufitu czy przesuwam oczami w prawo i lewo jakbym chciał coś sobie na temat rozmowy przypomnieć, nawet kiedy tego przypominać sobie nie muszę bo doskonale pamiętam co miałem powiedzieć. Jeśli w trakcie rozmowy nagle sobie uświadomię, że powinienem zachowywać się normalnie, to jakoś jestem w stanie jeszcze swoje oczy okiełznać, ale w 90% przypadków rządzi mną automat.
W pojedynkach na wzrok z randomami w autobusie prawie zawsze wymiękam. Lipa zwłaszcza jeśli pojedynkuję się z jakąś potencjalnie zainteresowaną dziewoją Po przegranym pojedynku nie ma szans żebym miał później podejść i zagadać. Choć po wygranym raczej też by nie było
U mnie to raczej wszystko wiąże się z bardzo mocno podkopaną samooceną. Podświadomie traktuję rozmówcę jako kogoś od siebie lepszego. Bida ogółem.
Z tego co czytam to dużo osób tutaj sobie świetnie z kontaktem wzrokowym radzi. Zazdro.