12 Mar 2012, Pon 20:06, PID: 294725
Ja to bym sobie tak o rok odłożył magisterke... Bozę, trzy perwsze rozdziały napisałem w dwa dni kazdy, ale czwarty jest zbyt obszerny. a mnei anszlo juz totalnie na przemyslenia, introwertyzm, lek przed lekiem, lek przed prac, lek przed wyzwaniami,... nie potrafie zaczac. choc jak zaczne i pisze np. dzien to sie wkrecam. no i jestem na siebie tak wsiek;ly ze to odkladalem, ze bez tego goniacego czasu niez zrobilbym tego na odwal tylko lepiej, o wiele lepiej, sumienniej, tak jak nalezy... a potem i tak nic z planow nie wychodzi, choc wiem, ze jak zaczne, to sie ostatecznie wciagne... jakis bunt po podstawowce i strachu o kazda czworke? ale w liceum byl teoretycznie, jak na tamten czas, taki zapiernicz... lekcje po kilka godzin dziennie, powrot, godzinka przed komputerem i dalej rycie, zreszta i na poprzednich latach sudiow (wyklad do 20:00 a anstepny dzien od 9:00) i dawałem rade...