10 Cze 2010, Czw 15:19, PID: 209743
Ale ja nie mówię o takim braku sensu życia w rodzaju depresji, żeby się od razu chlastać.
Ja mówię o takim zwykłym braku celu w życiu, że się donikąd nie dąży albo dąży się nie do tego, czego się chce.
Odpowiedzcie sobie dwie na pytanie: co chciałybyście robić za 10 lat? Jak wyobrażacie sobie swoje życie, swoją pozycję, pracę, miejsce zamieszkania? Zapewne odpowiecie, że nic nie macie zaplanowane. I to jest błąd. Trzeba sobie właśnie wybrać cel i potem do niego dążyć dzień po dniu.
Drugim problemem może być to, że cel jest zły. Np. studiujemy jakiś kierunek, a tymczasem chcielibyśmy zupełnie inny.
Tak czy owak, prokrastynacja jest objawem faktu, że nie dążymy tam, dokąd chcielibyśmy. Nie ma się co dziwić, że wykazujemy entuzjazm godny skazańca idącego na szafot, skoro nasze działania nie prowadzą nas do celu.
Ja mówię o takim zwykłym braku celu w życiu, że się donikąd nie dąży albo dąży się nie do tego, czego się chce.
Odpowiedzcie sobie dwie na pytanie: co chciałybyście robić za 10 lat? Jak wyobrażacie sobie swoje życie, swoją pozycję, pracę, miejsce zamieszkania? Zapewne odpowiecie, że nic nie macie zaplanowane. I to jest błąd. Trzeba sobie właśnie wybrać cel i potem do niego dążyć dzień po dniu.
Drugim problemem może być to, że cel jest zły. Np. studiujemy jakiś kierunek, a tymczasem chcielibyśmy zupełnie inny.
Tak czy owak, prokrastynacja jest objawem faktu, że nie dążymy tam, dokąd chcielibyśmy. Nie ma się co dziwić, że wykazujemy entuzjazm godny skazańca idącego na szafot, skoro nasze działania nie prowadzą nas do celu.