05 Mar 2022, Sob 14:45, PID: 855260
Podobnie jak autor staram się raczej mierzyć z problemami niż od nich uciekać, do tego za wyzwania i trudne sytuacje próbuję zabrać się wcześniej niż później, choć z tym wciąż nie jest tak dobrze, jakbym chciała (cierpię na notoryczne odkładanie nieprzyjemności na wieczne nigdy). Rozumiem też bardziej mechanikę relacji międzyludzkich, wyszłam ze swojej głowy i potrafię spojrzeć na siebie okiem otaczających mnie ludzi. Dziesięć lat temu byłam przekonana, że wszyscy mnie nie lubią i jestem denerwującą sierotą - teraz widzę, że ludzie sądzili raczej, że to ja nie chcę z nikim utrzymywać kontaktu, że się izoluję i wynoszę.
I coś, co może zaczęło się zmieniać dopiero niedawno, ale mocno odróżnia mnie od dawnej osobowości - zwrócenie uwagi na potrzeby własne, walka z people pleasingiem. Dziesięć lat temu byłoby nie do pomyślenia, żebym, zanim coś zrobię, najpierw zatrzymała się i zastanowiła, czego JA chcę, a nie czego oczekują inni i jak przypadkiem ich nie urazić/nie wygłupić się.
I coś, co może zaczęło się zmieniać dopiero niedawno, ale mocno odróżnia mnie od dawnej osobowości - zwrócenie uwagi na potrzeby własne, walka z people pleasingiem. Dziesięć lat temu byłoby nie do pomyślenia, żebym, zanim coś zrobię, najpierw zatrzymała się i zastanowiła, czego JA chcę, a nie czego oczekują inni i jak przypadkiem ich nie urazić/nie wygłupić się.
(05 Mar 2022, Sob 9:00)Ciasteczko napisał(a): Dobrym przykładem niech będą tutaj moje koleżanki ze szkoły. W gimnazjum i liceum bardzo lubiłam wyróżniać się strojem, bawiłam się w subkultury i chciałam być oryginalna. Byłam przez to prześladowana. Moje koleżanki w tym samym czasie niczym się nie wyrożniały, ubierały się jak szare, grzeczne myszki. Tak było w szkole. Teraz jest na odwrót. Ja wyglądam do porzygu normalnie, czasem chciałabym zaszaleć i zrobić sobie jakiś fajny kolorek na włosach albo ubrać coś ekstrawaganckiego, ale mam takie uczucie w środku, że "nie wypada", że "jestem za stara", a moje koleżanki ze szkoły teaz własnie szaleją, mają tatuaże, kolczyki, kolorowe włosy. I same mówią, że z wiekiem przestały przejmować się opinią ludzi. A ja właśnie zaczełam.Z tym wyglądem to u mnie akurat odwrotnie - kiedyś nie pomyślałabym nawet o tym, żeby się wyróżniać, uważałam zresztą (o ja głupia) że powinnam chować wszystko co się da pod workowatymi ubraniami. Dziś chciałabym, ale znów mam poczucie, że nie mogę. Obawiam się ubierać w dopasowane sukienki i strzelić czerwony kolor na włosy, bo może to przyciągnąć uwagę (niekoniecznie pozytywną), na którą zwyczajnie nie mam energii.