24 Sty 2022, Pon 8:57, PID: 853690
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Sty 2022, Pon 9:01 przez Mike.)
(23 Sty 2022, Nie 23:02)acetylocysteina napisał(a): No nie, ja trochę później ale z takim efektem, że trasy egzaminu znałam na pamięć, bo uczył mnie jeździć gościu, którego żona była egzaminatorką w WORDzie, z nią zresztą też miałam kilka godzin jazd (wtedy już nie pracowała jako egzaminator), ale wszystkie miejsca gdzie najczęściej oblewali znałam na pamięć i wiedziałam na co uważać Także ja cały kurs robiłam tylko i wyłącznie po trasach egzaminu
Ja dużo jeździłem po dwóch dzielnicach + inny rejon egzaminacyjny + teren niezabudowany, ekspresówki, autostrady (zadania 90km/h, 120km/h, 140km/h). Ale tras egzaminacyjnych nie znałem. Instruktor często mi pokazywał inne L'ki, które właśnie oblały bo była przesiadka lub kto gdzie na czym oblał dla motywacji
Egzamin wewn. był jednak po obcych rejonach, 3 rodzaje parkowań, Z wewnętrznego pamiętam to cholerne zawracanie, gdzie musiałem wjechać w lukę za sygnalizatorem, gdzie mieściło się jedno auto, uważać na tramwaje w obu kierunku, auta z naprzeciwka i z prawej i jeszcze na końcu na pasy . Egzaminy wewn. na zasadzie masy trudnych manewrów byle mnie uwalić i nie dopuścić do państwowego. Część OSK wogóle nie organizuje wewn. lub udaje że był.
Kiedyś chce jeszcze wykupić z dwie godzinki do jazdy po śniegu i drugie tyle w godzinach nocnych.
Mogę mieć auto, ale muszę w nim zrobić dwie kwestie, przerejestrować. Jednak jeździłbym nim pewnie max raz na miesiąc, to kwestia też opłacalności.
Co do wskazówek to jak pisałem, nikomu nie mówić na kursie, nie żyć presją że trzeba zdać za pierwszym razem. Mieć wynik egzaminu raczej w nosie. Oblanie go nikogo nie zabije, gorzej będzie dopiero po egzaminie zdanym.
Na grupach czytam, jak ktoś oblał praktykę 12 razy lub teorię 201 razy (17 lat). Zagranicą nawet 900 oblań i się nie poddawali (ta z 900 prób się poddała już).