03 Lip 2013, Śro 18:43, PID: 356646
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Lip 2013, Czw 6:35 przez haraczu.)
Obiecałem dać relację z działania świeżej melisy. W międzyczasie do mojej pierwszej roślinki dołączyła druga, bardzo bujna, gęsto ulistniona, o znacznie intensywniejszym odcieniu zieleni. Ta druga okazała się dużo silniejsza. Generalnie listki młode są mocniejsze od starych (jeśli ktoś hodował konopie, wie o co chodzi), dlatego zaleca się częste przycinanie melisy.
Różnica między melisą torebkową z marketu, a świeżą jest ogromna, bardziej nawet jakościowa, niż ilościowa. Podejrzewam, że susze z torebek tracą jakieś istotne substancje czynne, zachowując inne, ale mniej pożądane. Zawiedzie się ten, kto spodziewa się benzodiazepinowego bujania, a duże dawki są też mocno sedatywne i mogą powodować trudną do powstrzymania senność. Nie jest to jednak sedacja nieprzyjemna, jak przy hydroksyzynie, jest to inny rodzaj działania, który znajduje się w podobnej odległości od ukojenia benzodiazepinowego i zamulenia hydroksyznyną, jak te ostatnie od siebie wzajem.
Świeże liście moczymy w zimnej wodzie i delikatnie rozszarpujemy, nie za drobno i nie za grubo, i w ilości około dwóch do czterech łyżek stołowych wrzucamy do zaparzarki; po około pół godzinie parzenia pod przykryciem mamy gotową herbatkę.
Na różnych targowiskach i bazarach można kupić melisę w doniczce za kilka złotych; starczy ona na więcej porcji, niż te torebkowe i to zarówno jeśli zdecydujemy się na hodowlę, jak i natychmiastową konsumpcję (Resztę można pozostawić do suszenia, przygotować nalewkę itd.).
Podsumowując: polecam choć jednorazowo spróbować świeżej melisy, bo cena jest śmiesznie mała, a działanie może się okazać dla niektórych osób wyjątkowo korzystne.
EDIT:
Nastała także pora na zbieranie dziurawca. I tutaj ważna informacja: herbatka (napar) z dziurawca traci przez parzenie substancje odpowiedzialne za działanie przeciwdepresyjne, dlatego w tych celach przyrządza się nalewkę, bądź zalewa surowiec olejem, ale ponieważ nigdy tego nie robiłem - odsyłam zainteresowanych do internetów, z łatwością można wyguglować wiele blogów czy for poświęconych przygotowaniu tego zielska.
EDIT2:
Wszystkie sprostowania broj poniżej są poprawne (dzięki!)
Różnica między melisą torebkową z marketu, a świeżą jest ogromna, bardziej nawet jakościowa, niż ilościowa. Podejrzewam, że susze z torebek tracą jakieś istotne substancje czynne, zachowując inne, ale mniej pożądane. Zawiedzie się ten, kto spodziewa się benzodiazepinowego bujania, a duże dawki są też mocno sedatywne i mogą powodować trudną do powstrzymania senność. Nie jest to jednak sedacja nieprzyjemna, jak przy hydroksyzynie, jest to inny rodzaj działania, który znajduje się w podobnej odległości od ukojenia benzodiazepinowego i zamulenia hydroksyznyną, jak te ostatnie od siebie wzajem.
Świeże liście moczymy w zimnej wodzie i delikatnie rozszarpujemy, nie za drobno i nie za grubo, i w ilości około dwóch do czterech łyżek stołowych wrzucamy do zaparzarki; po około pół godzinie parzenia pod przykryciem mamy gotową herbatkę.
Na różnych targowiskach i bazarach można kupić melisę w doniczce za kilka złotych; starczy ona na więcej porcji, niż te torebkowe i to zarówno jeśli zdecydujemy się na hodowlę, jak i natychmiastową konsumpcję (Resztę można pozostawić do suszenia, przygotować nalewkę itd.).
Podsumowując: polecam choć jednorazowo spróbować świeżej melisy, bo cena jest śmiesznie mała, a działanie może się okazać dla niektórych osób wyjątkowo korzystne.
EDIT:
Nastała także pora na zbieranie dziurawca. I tutaj ważna informacja: herbatka (napar) z dziurawca traci przez parzenie substancje odpowiedzialne za działanie przeciwdepresyjne, dlatego w tych celach przyrządza się nalewkę, bądź zalewa surowiec olejem, ale ponieważ nigdy tego nie robiłem - odsyłam zainteresowanych do internetów, z łatwością można wyguglować wiele blogów czy for poświęconych przygotowaniu tego zielska.
EDIT2:
Wszystkie sprostowania broj poniżej są poprawne (dzięki!)