25 Lut 2021, Czw 17:30, PID: 838289
(25 Lut 2021, Czw 7:19)kartofel napisał(a): Może tutaj działa efekt czystej ekspozycji? Ja na przykład na podstawie choćby obserwowanych profili na Instagramie (tak, wiem jak to brzmi ) odnoszę wrażenie, że właśnie na czasie jest pokazywanie rodzicielstwa w sposób naturalistyczny.
Z naciskiem na szybkie spłodzenie potomstwa i wychwalaniem jego posiadania (i przy okazji odbieraniem człowieczeństwa osobom, które dzieci mieć nie chcą) spotkałam się tylko w środowisku ultrakonserwatywnym. Prawdę mówiąc uważam tych ludzi za takich dzbanów, że już z automatu dyskredytuję ich wypowiedzi.
Dostrzegam też taki problem, że gadając parom, że muszą się pospieszyć z robieniem dzieci, można przypadkiem bardzo kogoś zranić. Odsetek par niepłodnych jest bardzo duży, do tego nie kazda ciąża kończy się urodzeniem dziecka. Czasem takie gadanie może wynikać po prostu z braku edukacji i ogólnej niskiej świadomości
A potem przychodzi połóg i kobieta jest w szoku, bo nie rozumie, co się dzieje z jej ciałem.
Mnie stresuje takie pospieszanie strasznie. Zwlaszcza, ze czesto zarzuca sie takim osobom jak ja niedojrzalosc, a.pod tym ciezko mi sie podpisac. Zdecydowana wiekszosc moich kolezanek, ktore rodzily wczesnie tak od 18 do 25 lat, maja jedna ceche wspolna, a mianowicie to, ze same wychowywaly sie w wielodzietnych rodzinach,.od zawsze mialy kontakt z niemowalakami, czesto braly udzial w wychowywaniu mlodszego rodzenstwa, kuzynostwa, czy siostrzencow/bratankow i to od najmlodszych lat. Mam taka znajoma, ktora urodzila majac 24 lata (dla niej to bylo bardzo pozno), pamietam jak chodzilam do nirj na chate w podstawowce i ona juz wtedy brala czynnh udzial w wychowywaniu 3 dzieci swojej siostry. W wieku zaledwie 6-9 lat potrafila zmienic pieluche, nakarmic dziecko, zadbac o higiene i "rozmawiac" z tymi dziecmi. Takie cos zmienia podejscie zupelnie do wychowania dzieci, wieku w ktorym sie rodzi i podejscia do macierzynstwa, bo te.dziewczyny ogormna czesc zwiana z opieka nad niemowlakiem maja za soba
One sie nie stresuja takimi "" jak przewijanie, trzymanie dziecka, karmienie go, uspokajanie bo juz to potraifa od malego pomagajac wychowac dziecko, a czesto wiele roznych dzieci ze swojej rodziny. Dp tego dochodzi sam fakt, ze majac z czyms takim kontakt wiesz jak gdzie i skad zdobyc tanie ubranka (czesto od rodziny bieresz), masz ludzi do opieki nad dzieckiem (te moje kolezanki rzadko sie przeprowadzalu i raczej nie roboly tzw. karier), wazne informacje na temat dziecka jak potrzebujesz cos na juz to tez dostajesz od babc, rodzicow, ciotek, a nje wujka google.
To zupelnie normalne, ze jak kobieta jesy tak wychowhwana w takiej "tradycyjnej" roli to bardzo latwo i szybko w nia wchodzi w doroslosci bo wiele rzeczy ma juz za soba, ma wiedze w niektoeycj tematach i macierzynstwo az tak ne stresuje.
Najgorzej maja ludzie, jedynacy, ktorzy nigdy nie mieli kontaktu z malymi dziecmi. Ja jestem taka osoba. Pierwszy i jedyny raz kiedy trzymalam dziecko na rekach to bylo jak mialam 23 lata i to jeszcze przez 2 minuty, bo potem pielegniarka zabrala. Dla mnie doslownie wszystko co zwiazane z dziecmi jest nowe, ja nic nie potrafie przy dziecku zrobic, wiec poza oczywistym stresem, ze nje mam pracy, dochodza tez.takie stresy jak: nie bede umiala pieluchy zmienic, nie bede miala podejscia do dziecka, nie bede umiala uspikoic czy dobrze ubrac na pogode (to wcalr nie jest takie latwe, zwlaszcza w przyoadku nimowlakow) itp. Wiadomo, ze bym sje tego nauczyla ale to wciaz duzy stres, dlatego wole to ewentualne dzircko przelozyc na moment, gdy nir bede musila sje chociaz finansami przejmowac, a nje ze wszystko spadnie mi na glowe...