12 Lut 2021, Pią 14:16, PID: 837526
Podchodziłam kiedyś do tego inaczej ale teraz chęć posiadania dzieci wydaje mi się czymś oczywistym w życiu i dobra - jest wielu ludzi, którzy dzieci nie chcą (albo będą chcieli ale obudzą się późno, być może za późno) ale nie wydaje mi się to dobre. Pewnie wynika trochę z tego dzisiejszego gadania, żeby korzystać z życia na max. póki można, z faktu, że później dojrzewamy (a może to tylko taka moja teoria ale cośtam chyba w niej jest, no i nie muszę chyba nadmieniać, że głównie to faceci mają tutaj problem), pewnie to też przez strach - i po stronie kobiet, w końcu to my rodzimy i głównie my zajmujemy się dziećmi, stajemy się w jakimś stopniu finansowo zależne; ale też po stronie facetów, którzy obawiają się uwiązać u jednej baby a co dopiero całej odpowiedzialności związanej z ojcostwem.
Myślę, że rozumiem trochę to wszystko ale z drugiej strony wydaje mi się, że to częściej wynika z niedojrzałości, jakichś lęków, strachu przed odpowiedzialnością niż z podjęcia dojrzałej, szczerej przed sobą decyzji. I że większość osób, które "nie chcą" ma podjeście jak USiebie (czyli nie chcę bo cośtam ale w sumie to fajnie by było). Wiadomo, że dziecko to jest duża odpowiedzialność ale mimo wszystko posiadanie rodziny i dążenie do jej założenia wydaje mi się normalną częścią życia, czymś, do czego powinniśmy dążyć i jakieś przykre i w ogóle wbrew naturze jest dla mnie rezygnowanie z tego. Zwłaszcza, że będąc młodym nie odczuwa się braku dziecka, jeszcze człowiek się cieszy, że inni mają bąbelki na głowie a on może pokorzystać z życia i skupić na pracy/rozwoju ale w pewnym momencie życia już się tego wszystkiego tak nie chce i wtedy ważniejsza od tego, co robiło samemu jest rodzina. Bez niej to po co to wszystko?
Myślę, że rozumiem trochę to wszystko ale z drugiej strony wydaje mi się, że to częściej wynika z niedojrzałości, jakichś lęków, strachu przed odpowiedzialnością niż z podjęcia dojrzałej, szczerej przed sobą decyzji. I że większość osób, które "nie chcą" ma podjeście jak USiebie (czyli nie chcę bo cośtam ale w sumie to fajnie by było). Wiadomo, że dziecko to jest duża odpowiedzialność ale mimo wszystko posiadanie rodziny i dążenie do jej założenia wydaje mi się normalną częścią życia, czymś, do czego powinniśmy dążyć i jakieś przykre i w ogóle wbrew naturze jest dla mnie rezygnowanie z tego. Zwłaszcza, że będąc młodym nie odczuwa się braku dziecka, jeszcze człowiek się cieszy, że inni mają bąbelki na głowie a on może pokorzystać z życia i skupić na pracy/rozwoju ale w pewnym momencie życia już się tego wszystkiego tak nie chce i wtedy ważniejsza od tego, co robiło samemu jest rodzina. Bez niej to po co to wszystko?