10 Lis 2014, Pon 16:39, PID: 419876
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Lis 2014, Pon 16:41 przez Krasnoludek.)
Zaznaczyłem "tak", chociaż - jak właściwie wszystko w mojej głowie - to skomplikowane.
Z jednej strony - chciałbym mieć dziecko, bo to prawdopodobnie jedyne co po mnie zostanie. Chciałbym, żeby ktoś, patrząc na nie kiedyś, wspomniał mnie. Że istniałem. I że mimo wszystko udało mi się osiągnąć chociaż jedną wartościową rzecz - wychować człowieka, który był lepszy niż ja.
Ale z drugiej strony...
Po pierwsze - nie wydaje mi się, żebym był dobrym ojcem. To znaczy - jestem bardzo wrażliwym człowiekiem. Z pewnością nie zostawiłbym dziecka na podłodze by sobie poczytać gazetę, jak to czasem się w Simsach dzieje. Myślę, że byłbym w stanie nauczyć innego człowieka by działał w zgodzie z jakimiś zasadami, by myślał zanim coś zrobi i żeby bezmyślnie nie krzywdził innych. Natomiast... obawiam się, że nie bardzo byłbym w stanie go nauczyć jak sobie radzić w życiu. I wtedy to trochę... samolubne. Skazywać kogoś na te same trudności jakie mam ja sam dla spełnienia jakiś osobistych zachcianek.
Po drugie... hmpf... no. To era internetów, więc pewnie wszyscy wiedzą, że dzieci to się jednak nie biorą z kapusty. A w tym departamencie też raczej kiepsko, bo do pewnych rzeczy - jak do tanga - trzeba dwojga. A ja jestem jeden - i dużo wskazuje na to, że tak zostanie.
Więc jak myślicie - samotny mężczyzna miałby pewnie spore problemy z uzyskaniem pozwolenia na adopcję dziecka, nie?
Z jednej strony - chciałbym mieć dziecko, bo to prawdopodobnie jedyne co po mnie zostanie. Chciałbym, żeby ktoś, patrząc na nie kiedyś, wspomniał mnie. Że istniałem. I że mimo wszystko udało mi się osiągnąć chociaż jedną wartościową rzecz - wychować człowieka, który był lepszy niż ja.
Ale z drugiej strony...
Po pierwsze - nie wydaje mi się, żebym był dobrym ojcem. To znaczy - jestem bardzo wrażliwym człowiekiem. Z pewnością nie zostawiłbym dziecka na podłodze by sobie poczytać gazetę, jak to czasem się w Simsach dzieje. Myślę, że byłbym w stanie nauczyć innego człowieka by działał w zgodzie z jakimiś zasadami, by myślał zanim coś zrobi i żeby bezmyślnie nie krzywdził innych. Natomiast... obawiam się, że nie bardzo byłbym w stanie go nauczyć jak sobie radzić w życiu. I wtedy to trochę... samolubne. Skazywać kogoś na te same trudności jakie mam ja sam dla spełnienia jakiś osobistych zachcianek.
Po drugie... hmpf... no. To era internetów, więc pewnie wszyscy wiedzą, że dzieci to się jednak nie biorą z kapusty. A w tym departamencie też raczej kiepsko, bo do pewnych rzeczy - jak do tanga - trzeba dwojga. A ja jestem jeden - i dużo wskazuje na to, że tak zostanie.
Więc jak myślicie - samotny mężczyzna miałby pewnie spore problemy z uzyskaniem pozwolenia na adopcję dziecka, nie?