07 Sty 2013, Pon 13:05, PID: 333280
Pan Foka napisał(a):Cytat:To od Ciebie (wąchającego) zależy, czy śmierdzę.Ale skoro ty i podobni tobie osobnicy piszą, że byliby złymi rodzicami (albo potrafią wytknąć "zło świata", choć to tylko reakcja obronna), to chyba wiedzą, DLACZEGO. Inaczej twierdziliby, że idealne potomstwo chodzących bogów to jedyny ratunek dla Ziemi pełnej optymistycznych abderytów i mnożyliby się na potęgę.
Ja myślę, że wytknięcie "zła świata" to wytknięcie oczywistości. Każdy racjonalnie myślący człowiek musi zdawać sobie sprawę, że płodzenie przyszłego trupa, który po drodze do trumny mniej czy bardziej pocierpi i zada cierpienie innym racjonale nie jest. Ze zwierzęcego punktu widzenia to co ludzkość robi jest naturalne, przedłużamy gatunek. Ale człowiek, istota rozumna, powinien zadać sobie pytanie, po co przedłużać gatunek? Skoro to ma być ten wyższy cel. Może żeby uczynić nasze poznanie świata pełniejszym? Super, tylko ten nasz świat osadzony na Ziemi wiecznie trwać nie będzie. Po co poznawać coś, co kiedyś zniknie, będąc istotą, która zniknie? Nic z naszego dorobku, jak my to ładnie nazywamy nie ostanie się. To może płodzimy dzieci ot tak, by doświadczyły tego, co my doświadczamy. Ale wówczas musimy odp. uargumentować, że z byciem wiążą się większe korzyści niż z niebyciem. Nie możemy tego zrobić obiektywnie, bo byśmy musieli się znaleźć na granicy, w przestrzeni pomiędzy bytem a niebytem. A zarówno ja, jak i Ty rozważamy problem z punktu widzenia "istoty byjącej", notabene tylko taka wedle naszej wiedzy może mieć punkt widzenia.
Cytat:Bo bez śmierci życie nie miałoby sensu. Tylko widmo końca inspiruje nas do działania i przeżywania radości. Raczej wolałbym się dowiedzieć, co jest tak tragicznie złego w życiu przeciętnego człowieka, że taka szkoda go płodzić. Nawet bezdomni widzą jakiś cel. Bez przesady, nie żyjesz w jakimś nieludzkim regionie, gdzie twój potomek byłby podnóżkiem, obiektem tortur, dmuchaną lalką posuwaną non-stop przez dzikich Murzynów czy coś takiego. Jedyną przeszkodą na drodze do jego dobra byłabyś ty sama i twój skrzywiony światopogląd. Tak więc do wanny, towarzysze.
Proponuję, byś pisał za siebie. Mnie widmo końca co najwyżej pociesza, że męka życia się skończy. Ale gdyby założyć być może nie mieszczące się w naszej wyobraźni istnienie wiecznego świata chodzących bogów, nie chciałabym końca, żyłabym chwilą obecną i w tym byłby sens. Widmo końca nie inspiruje mnie do działania. Po co się uczyć, pracować, poznawać, doznawać, brać cokolwiek na poważnie, skoro za kilkadziesiąt lat zmienię się w padlinę?
Pytasz się, co jest tak tragicznie złego w życiu przeciętnego człowieka, że szkoda go płodzić... wymieniasz mi skrajnie złe przypadki, żebym poczuła, jak mi dobrze. Owszem, doceniam, że "moje ja" wykształciło się w ciele dziecka spłodzonego przez Polaków w roku 1992. Co za farciara ze mnie ! Mogłam być dzieckiem Murzynki. Zauważ, że ja nie użalam się nam "moim zyciem" tylko życiem w ogóle. Podałeś przykłady "nieludzkich" zjawisk w tym całkiem-spoko-świecie. Niejako włożyłeś mi argument przeciwko samemu sobie w dłonie.
Teraz odbiję piłeczkę, co jest tak cudownie dobrego w życiu przeciętnego człowieka, że warto je płodzić?