21 Kwi 2021, Śro 18:51, PID: 841221
[attachment=1908 napisał(a):jutro pid='841201' dateline='1619021309']
(21 Kwi 2021, Śro 16:40)Salva napisał(a): A mi terapia tak skrzywiła psychikę, że teraz mogę gadać o swoim umyśle i traumatycznych wydarzeniach z życia, nie odczuwając przy tym żadnych emocji, bo wszystko przepracowane. W rodzinie też chętnie rozmawiamy o zaburzeniach i psychologii, a potem wychodzę z tym na świat i zdarza mi się mówić byle komu o swoich problemach, ale raczej nie powinnam. Takie reakcje ludzi wydają mi się dziwne, bo ja bym się cieszyła, gdybym była dla kogoś najważniejszą, albo jedyną przyjaciółką/znajomą.
To właśnie może być dla kogoś "normalnego" bardzo przytłaczające czy straszne nawet. Taki człowiek zawsze przyzwyczajony do tego, że znajomość z kimś rozkłada się na kilka osób często w jakiejś paczce może być Przerażony tym, że stanie się jedynym lub nielicznym powiernikiem czyiś intymnych zwierzeń. Raczej mi się wydaje, że ludzie preferują płytkie znajomości takie wiesz 600 znajomych na fejsie a przyjaciół mają nieliczni. Ty przepracowałaś na terapii rozmowę o "trudnych sprawach" a tzw. normalni ludzie raczej nie. Zdarzyło mi się widywać zmieszanie ludzi którym mówiłem bez ogródek, że byłem w psychiatryku czy odwyku i reagowali zmieszaniem i chyba próbowali mi współczuć i wyjaśniałem im, że to był dla mnie bardzo pozytywne przeżycie bo mogłem się ogarnąć.
(21 Kwi 2021, Śro 17:56)Zasió napisał(a): Właściwie to chyba dla każdego tutaj powinno być zrozumiałe, czemu normlani ludzie źle reagują na takie info.
Wiadomo, że dla normlanych ludzi brak znajomych to nie jest oznaka normalności, ktoś, kto nie ma znajomych, musi mieć ze sobą jakiś problem.
I, jak widać po miejscu, w którym rozmawiamy, zazwyczaj ma.
Rozumiem potrzebę szczerości, gdy ktoś zapyta, zwłaszcza, gdy rzadko albo prawie nigdy nie pyt, chciałoby się zwierzyć/być w porządku/faktycznie znaleźć takiego znajomego, z którym można też w miarę szczerze pogadać o sobie.
No ale życie tak zwykle nie działa, trzeba długo ściemniać, jak się naprawdę zawrze znajomość, zrobi dobre wrażenie, to coś można zdradzic. Czy wszystko? Raczej nie, ludzie zwykle nawet w rodzinach mają tajemnice.
Można tego nie lubić, ja to rozumiem, ale chyba już lepiej się dostosować, jeśli podejmuje się próby bycia jak inni...
Już do mnie dotarło, że chyba za dużo zrozumienia wymagam, a oni wcale nie chcą być dla kogoś wyjątkowi.
A tak poza tym to też kocham Toma
I przypomniałam sobie, co Dąbrowski pisał o tzw. normalnych, i już nie zależy mi tak bardzo na znajomości z nimi: