14 Wrz 2020, Pon 14:05, PID: 828227
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Wrz 2020, Pon 14:08 przez Bobek90.)
(14 Wrz 2020, Pon 12:33)U5iebie napisał(a): Z drugiej strony samobiczowanie się i obarczanie winą o wszystko siebie prowadzi tylko i wyłącznie do co raz większej niechęci do siebie. xP Nie mówię żeby od razu jechać na kobiety, ale jak najbardziej można trochę na okoliczności, swoją przeszłość, pecha itd. Bo jednak nie wszystko musi być tylko i wyłącznie naszą winą, czasem tak się po prostu układa życie, nie na wszytko mamy wpływ, i warto mieć to na uwadze.
Jasne. Ale przypadkowa dziewczyna z pracy która Ciebie ignoruje nie ponosi winny za to że ojciec Ciebie nie kochał, matka była nadopiekuńcza, a ojczym bił.
Tak teraz sobie myślę, czy takie myślenie nie wynika z desperacji. Jeśli dochodzisz do punktu w którym absolutnie nikomu się nie podobasz, a ty jesteś tak zdesperowany że podoba Ci się prawie każda, to faktycznie może dojść do resentymentu. Poza tym prawie każda oznacza także jakieś pustostany mentalne bliskie niedorozwoju, mówię tu o typowej patologii, które obiektywnie są warte. I nawet one Cię olewają. Resentyment.
Ja doszedłem do punktu w którym nawet jakbym nie miał problemów jakie mam to i tak nie z każdą ładną dziewczyna która jest mną zainteresowana chciałbym mięć cokolwiek. To jest bardzo wyzwalające. I pisze to z perspektywy 30 letniego prawiczka, uwaga. Ale mam ogromny resentyment. Jasne że mam, do ludzi którzy przysłużyli się do tego jaki jestem, szczególnie do ojczyma. Czasami myślę że gdyby dzisiaj lekarz powiedziałby mi że zostało mi miesiąc życia, to ten miesiąc spędziłbym na zaplanowaniu i zrealizowaniu jakiejś okrutnej zemsty na ojczymie. Innym razem że na pornhubie. Obie alternatywy wydają się kuszące.