27 Gru 2020, Nie 11:01, PID: 834013
(26 Gru 2020, Sob 23:03)Jasiu1234 napisał(a): Jasne, że z facetami w Polsce nie jest najlepiej. Wielu Polaków nadużywa alkoholu, ćpa, nie ma żadnych ambicji i zainteresowań, źle się ubiera czy ogólnie nie dba o siebie. Taka jest prawda. Natomiast gadki, że w Polsce to faceci mają łatwiej jeśli chodzi o związki to jakaś bzdura. To właśnie oni mają prz*****ne. Smutne jest to, że wielu nie wie, dlaczego. Wielu Polakom pozostaje jedynie szukać kobiety za granicą. Jakie są możliwe kierunki?
(27 Gru 2020, Nie 1:27)leftcereal napisał(a): Przeglądnąłem dane GUSu, no i ta liczba jest bardzo podobna przez ostatnie 25 lata(pierwsze dane z 1995), w przedziale 20-24 ( w przedziale 25-29 jest bardzo podobnie, ale już nie będę wszystkich danych przytaczał) było tak:
1995: 1 464 630 mężczyzn, 1 410 021 kobiet czyli kobiet było ok. 3,7% mniej
2009: 1 505 995 mężczyzn, 1 451 230 kobiet czyli kobiet było ok. 3.6% mniej
2019: 1 036 765 mężczyzn, 992 704 kobiet czyli kobiet było ok. 4,2% mniej
Różnica wprost jest mniejsza, ale w stosunku do populacji trochę się zwiększyła. Ale też zauważmy, że jest niemal 1/3 mniej osób w tym przedziale teraz.
Ale teraz sprawdziłem i jest to całkiem naturalna różnica, i wynika z tego, że średnio na świecie na 100 dziewczyn rodzi się 105 chłopaków.
Postawioną tezą tutaj jest mniejsze prawdopodobieństwo znalezienia sobie partnerki przez mężczyznę, niż partnera przez kobietę. Trzeba by wziąć jeszcze pod uwagę np. umieralność obu płci w wieku najmłodszym, odsetek niepełnosprawnych (z ewidentnie wykluczająca mozliwością samodzielnych relacji z kimkolwiek). Ważniejsze jednak, moim zdaniem jest co innego, mianowicie - migracje tych partnerów, bo przecież, nie o to chodzi by w jednym momencie każdy był z kimś w stosunku 1:1. Ponadto, skoro kobiet jest więcej, to logicznym jest, że o ten odsetek też częściej będą się rozstawać i częściej kogoś szukać. To taka moja luźna dedukcja, bo chciałem wspomnieć o czymś zgoła odmiennym...
Stosunek ilości przedstawicieli danej płci jest skorelowane z wielkością aglomeracji. Oglądałem jakiś czas temu wykład jakiegoś psychologa i postawił on zgoła odmienną tezę, którą uczestnicy również potwierdzili - w bardzo dużych miastach kobiet poszukujących partnera jest wręcz kilkukrotnie więcej niż mężczyzn szukających partnerki. Mocno to wiązano z migracją wieś - miasto, co jest logiczne, bo jeżeli ktoś zostaje w gospodarstwie rolnym, to jest to syn, a nie córka. Zatem wniosek byłby mocno ambiwalentny, na wsi mężczyźnie znacznie trudniej, w wielkim mieście, może przebierać.
Kto teraz chce się przeprowadzić do Warszawy? Raczej statystyk ze stolicy się nie znajdzie, wszak pewnie z 50% ludzi tam mieszkających nie jest zameldowana nawet.