23 Paź 2020, Pią 11:06, PID: 830670
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Paź 2020, Pią 11:35 przez BlankAvatar.)
(23 Paź 2020, Pią 10:14)gosc123 napisał(a): PS3 Blank- mądry z Ciebie chłopak, ale mam wrażenie, że trochę jesteś za bardzo przywiązany do sztywnych norm teoretycznych i jakichś swoich przekonań. Myślę, że w życiu warto czasem popuścić i dać się trochę ponieść- nawet jeśli coś jest nie do końca naukowo przebadane To taka moje obserwacja i mam nadzieję, że mi wybaczysz tę dygresjęNo po prostu tak mam, że nie podchodzę do kwestii zdrowia psychicznego lekceważąco. Nie dostrzegam różnicy między "zdrowiem psychicznym" i "somatycznym". Jakbym poszedł do szpitala z covidem i silnymi dusznościami, to oczekiwałbym, że lekarz zaleci mi terapię tlenową, zamiast wlewów z wody utlenionej, bo sympatyczny pan Zięba z Youtube mówił, że to super sprawa. Oczywiście nie sądzę, że naprawdę chciałbyś, żeby Twój lekarz kierował się fantazją zamiast wiedzą, tylko zastanawia mnie jak to jest, że jeśli już mowa o terapii psychologicznej, to wiedza przestaje być już tak istotna.. Myślę, że z związku z tym, że masz poczucie, że TWDZ pomogła i czując pewną wdzięczność i lojalność, trudno Ci przyznać, że może być szkodliwa. Jak już wielokrotnie powtarzałem, to sam Bradshaw promował szkodliwe elementy terapii, a nie jacyś dziwni, bezimienni ludzie bez wyobraźni.
Ad "sztywnych norm teoretycznych", jak dla mnie to na "rynku" jest nawet miejsce dla niesprawdzonych terapii (o ile nie są zbyt głupie) , jeśli wszyscy graliby w otwarte karty i pacjenci byliby informowani, że dana metoda nie jest zbyt dobrze sprawdzona. Jako że obecnie znane metody terapeutyczne nie są w stanie pomóc każdemu, to nie widziałbym problemu w tym, żeby wątpliwe metody były zalecane, gdy te sprawdzone zawiodą - na wzór stosowania leków eksperymentalnych, gdy podstawowe terapie zawodzą. Odnajduję nieporównywalnie więcej sensu w tym, by kierować się wiedzą i zaczynać od metod najlepiej sprawdzonych i kończyć na tych wątpliwych. Nie widzę za to zbyt wiele sensu w tym, by w wyborze terapii kierować się intuicją/fantazją/przypadkiem, bo to tak jakby wpuścić dziecko na zaplecze apteki, żeby sobie dobrało leki wedle uznania.
Ot, takie moje sztywne przemyślenia.