22 Paź 2020, Czw 15:44, PID: 830625
@BlankAvatar Pojęcie wyparcia jak najbardziej występuje w psychologii, a gdybym czekał na naukę i jej "badania/dowody" to do dzisiaj gnił bym w depresji.
Ujmę to tak: zanim zdecydowałem się na terapię przeczytałem mnóstwo publikacji i świadectw innych ludzi, więc wiedziałem czego się spodziewać i trochę liznąłem przy tym psychologii. Tak jak napisał @gosc123 miałem sobie wypisywać błędne myśłi i ich możliwe alternatywy, i wchodzić w ekspozycje, tak w dużym skrócie, tylko dopóki nie zmieniłem całego swojego myślenia, całej swojej psychicznej struktury to jedyne co mi to dawało to dodatkowe frustracje. Dopiero kiedy sam siebie zaakceptowałem i sam sobie powiedziałem, że to co czuję i czułem w dzieciństwie jest w porządku i normalne, dopiero wtedy mogłem zacząć działać z zadaniami, które dostawałem od terapeutki i w tej zmianie myślenia pomogły mi książki Bradshawa.
To co napisałeś o wyparciu i "regresji" świadczy moim zdaniem o tym, że nie do końca wiesz jak skomplikowane procesy zachodzą w ludzkich umysłach i jak łatwo można je "zaprogramować", a najlepszym wiekiem do tego "programowania" jest dzieciństwo i nie do końca wiesz jakie mózg człowieka: wyparcie, projekcja i przemieszczenie, reakcja upozorowana, racjonalizacja i intelektualizacja czy fiksacja, tego jest całe mnówstwo, niestety samo pojęcie mechanizmów obronnych wymyślił Freud, także tego...
Tu kolejna definicja wyparcia jaką znalazłem, tym razem w rozbiciu na wyparcie i zaprzeczenie:
"Wyparcie lub inaczej represja to jeden z mechanizmów obronnych znanych w psychologii. Jest to usunięcie ze świadomości myśli, uczuć, wspomnień itp., które przywołują bolesne skojarzenia. Wyparte myśli nadal istnieją, jednak nie są dostępne świadomości.
Według Freuda wyróżnia się dwa rodzaje wyparcia:
wyparcie pierwotne - dochodzi do niego raz, w bardzo wczesnym etapie dzieciństwa, kiedy z nieświadomości wyodrębnia się świadomość. Pewne przeżycia lub emocje na bieżąco są niedopuszczane do świadomości. Takie zjawiska nigdy do niej nie docierają.
wyparcie wtórne - o wyparciu wtórnym mówimy, kiedy zjawiska pojawiły się w świadomości, ale wtórnie zostały wypchnięte do nieświadomości.
Najczęściej wyparcie dotyczy emocji złości, uczucia niechęci czy impulsów agresywnych.
Wyparcie a zaprzeczenie - jakie są między nimi różnice?
Czymś innym niż wyparcie jest zaprzeczenie. Zaprzeczenie jest odmową dostrzegania rzeczywistości. Ten, kto zaprzecza, dostrzega prawdę, ale jej nie przyjmuje do wiadomości. Rzeczywistość przestaje być brana pod uwagę, zostaje zastąpiona fantazją.
Zaprzeczenie może być pierwszą reakcją człowieka na wieść o diagnozie lub śmierci bliskiej osoby. Zaprzeczenie służy przystosowaniu się do nowej trudnej sytuacji, ponieważ odracza na czas bardziej dogodny proces zmierzenia się z mocnymi uczuciami, które prędzej czy później, i tak nas dotkną.
Zaprzeczenie może jednak być też negatywnym działaniem naszego umysłu, na przykład kiedy osoba uzależniona od alkoholu zaprzecza temu, że naprawdę ma problem z alkoholem. Zaprzecza szkodliwości picia i temu, że alkohol jest przyczyną jej życiowych problemów."
Natomiast to co o wyparciu napisał Bradshaw, w dużym skrócie można ująć tak: jeśli rodzice sami mają zaburzenia, lub ich związek jest toksyczny, a jednocześnie wciskają do głowy dzieciakowi, że nie jest nic wart i wymagają od nich perfekcjonizmu, nawet jeśłi sami mają w danej sprawie braki i bezwzględnego szacunku tylko dlatego, że powołali je do życia to:
1. dziecko wskutek ciągłego odpychania od siebie tzw. "złych emocji" pozbywa się własnej osobowości, tej ciekawej i beztroskiej i albo samo wchodzi w rolę dorosłego, np. po to żeby podtrzymywać związek rodziców czy spełniać ich oczekiwania albo w ogóle jest nijakie i ma poczucie depersonalizacji.
"Zespół depersonalizacji-derealizacji charakteryzuje się występowaniem uporczywego i nawracającego poczucia oddzielenia i obcości wobec siebie, własnego ciała i/lub otaczającego świata. Towarzyszy mu poczucie jakościowej zmiany przeżywania, nierealności, odległości lub zautomatyzowania."
2. Staje się współzależne i nie potrafiące "przeciąć pępowiny", czyli usamodzielnić się, więc pozostają dorosłymi dziećmi (DDD) lub jakby to nazwali niektórzy ludzie, którze przez to nie przechodzili, stają się
Jedno i drugie prowadzi do trudności w nawiązywaniu i budowaniu relacji z innymi ludźmi przy czym żadna z tych dwóch potencjalnych konsekwencji nie jest reguła, bo ludzie są różni, czego Bradshaw jużnie dodał, ale to chyba w psychologii oczywiste i fakt, że tego nie zrobił nie jest próbą przepchnięcia swojej teorii jako prawdy absolutnej a samej metody jako jedynej słusznej formy terapii. Równie dobrze możesz się sam z siebie w+ć na tyle przerwać to błędne koło jeśli masz silną psychikę i wiedzę a wtedy nie będziesz potrzebował żadnej terapii.
Specjalnie używałem określeń metaforycznych, takich jak "przecięcie pępowiny" bo w psychologii jest ich sporo, np. "wewnętrzny krytyk", "dorosłe dziecko" i wg mnie fajnie one opisują sytuację i mogą niektórym, w tym mnie, rozjaśnić sprawę i pozwolić na przełamanie się np. w drodze terapii poznawczo-behawioralnej czyli zacząć wykonywać ekspozycje. Lubię takie podejście i często dzięki niemu np. odnajduję odniesienia do swoich problemów w sztuce, jak w piosence "dorosłe dzieci"
Jeśli chodzi o "regresje" to sorry, ale naprawdę uważam, że nie wiesz o czym piszesz:
1. w psychologii istnieją dwie odmiany regresji: patologiczna oraz adaptacyjna, najwyraźniej Ty opisujesz tą pierwszą, bo piszesz o tym jak o jakiejś wstecznej ewolucji, na zasadzie, że jak ktoś sobie na to pozowli to nagle usiądzie na podłodze, zacznie się bawić zabawkami i wołać "gu gu" z nadzieją, że to mu pomoże, bo przecież pan w książce napisał, żeby "cofnąć się" do dzieciństwa.
2. Bradshaw w dużej mierze do przyjrzenia się sobie jako dziecku z pozycji dorosłego, z nabytą wiedzą na dany moment, co ma ułatwić wybaczenie sobie swoich pewnych ułomności. Pisałem o tym wcześniej w ten sposób "co byś zrobił gdybyś spotkał dziecko które miało dokładnie takie dzieciństwo jak ty". Czyli masz dokonać tej "regresji", odczuć te emocje co wtedy, ale robisz to po to, żeby potem stwierdzić czy byłe one zasadne, z wiedzą taką jaką posiadasz teraz jako dorosły.
Na koniec dodam, że nie jestem jakimś fanatykiem ani Bradshawa, ani Freuda ani Junga ani nikogo innego. Zacząłem ten wątek w dobrej intencji, bo może komuś takie tłumaczenie tego co zachodzi w człowieku jakie jest w tych książkach czy na kanałach które podlinkowałem pomoże tak jak mi. Niestety, tak jak napisał @gosc123, myślę, że tą pseudonauką i pojechaniu po tym autorze mogłeś wiele osób skutecznie zniechęcić.
Co do Freuda, którego wmiesazałem do tej dyskusji, to nie moja wina, że jak tylko się wklepie coś w google dot. psychologii, to teorie gościa pojawiają się na pierwszej stronie i że inni psychologowie tak często na nim bazują.
Ujmę to tak: zanim zdecydowałem się na terapię przeczytałem mnóstwo publikacji i świadectw innych ludzi, więc wiedziałem czego się spodziewać i trochę liznąłem przy tym psychologii. Tak jak napisał @gosc123 miałem sobie wypisywać błędne myśłi i ich możliwe alternatywy, i wchodzić w ekspozycje, tak w dużym skrócie, tylko dopóki nie zmieniłem całego swojego myślenia, całej swojej psychicznej struktury to jedyne co mi to dawało to dodatkowe frustracje. Dopiero kiedy sam siebie zaakceptowałem i sam sobie powiedziałem, że to co czuję i czułem w dzieciństwie jest w porządku i normalne, dopiero wtedy mogłem zacząć działać z zadaniami, które dostawałem od terapeutki i w tej zmianie myślenia pomogły mi książki Bradshawa.
To co napisałeś o wyparciu i "regresji" świadczy moim zdaniem o tym, że nie do końca wiesz jak skomplikowane procesy zachodzą w ludzkich umysłach i jak łatwo można je "zaprogramować", a najlepszym wiekiem do tego "programowania" jest dzieciństwo i nie do końca wiesz jakie mózg człowieka: wyparcie, projekcja i przemieszczenie, reakcja upozorowana, racjonalizacja i intelektualizacja czy fiksacja, tego jest całe mnówstwo, niestety samo pojęcie mechanizmów obronnych wymyślił Freud, także tego...
Tu kolejna definicja wyparcia jaką znalazłem, tym razem w rozbiciu na wyparcie i zaprzeczenie:
"Wyparcie lub inaczej represja to jeden z mechanizmów obronnych znanych w psychologii. Jest to usunięcie ze świadomości myśli, uczuć, wspomnień itp., które przywołują bolesne skojarzenia. Wyparte myśli nadal istnieją, jednak nie są dostępne świadomości.
Według Freuda wyróżnia się dwa rodzaje wyparcia:
wyparcie pierwotne - dochodzi do niego raz, w bardzo wczesnym etapie dzieciństwa, kiedy z nieświadomości wyodrębnia się świadomość. Pewne przeżycia lub emocje na bieżąco są niedopuszczane do świadomości. Takie zjawiska nigdy do niej nie docierają.
wyparcie wtórne - o wyparciu wtórnym mówimy, kiedy zjawiska pojawiły się w świadomości, ale wtórnie zostały wypchnięte do nieświadomości.
Najczęściej wyparcie dotyczy emocji złości, uczucia niechęci czy impulsów agresywnych.
Wyparcie a zaprzeczenie - jakie są między nimi różnice?
Czymś innym niż wyparcie jest zaprzeczenie. Zaprzeczenie jest odmową dostrzegania rzeczywistości. Ten, kto zaprzecza, dostrzega prawdę, ale jej nie przyjmuje do wiadomości. Rzeczywistość przestaje być brana pod uwagę, zostaje zastąpiona fantazją.
Zaprzeczenie może być pierwszą reakcją człowieka na wieść o diagnozie lub śmierci bliskiej osoby. Zaprzeczenie służy przystosowaniu się do nowej trudnej sytuacji, ponieważ odracza na czas bardziej dogodny proces zmierzenia się z mocnymi uczuciami, które prędzej czy później, i tak nas dotkną.
Zaprzeczenie może jednak być też negatywnym działaniem naszego umysłu, na przykład kiedy osoba uzależniona od alkoholu zaprzecza temu, że naprawdę ma problem z alkoholem. Zaprzecza szkodliwości picia i temu, że alkohol jest przyczyną jej życiowych problemów."
Natomiast to co o wyparciu napisał Bradshaw, w dużym skrócie można ująć tak: jeśli rodzice sami mają zaburzenia, lub ich związek jest toksyczny, a jednocześnie wciskają do głowy dzieciakowi, że nie jest nic wart i wymagają od nich perfekcjonizmu, nawet jeśłi sami mają w danej sprawie braki i bezwzględnego szacunku tylko dlatego, że powołali je do życia to:
1. dziecko wskutek ciągłego odpychania od siebie tzw. "złych emocji" pozbywa się własnej osobowości, tej ciekawej i beztroskiej i albo samo wchodzi w rolę dorosłego, np. po to żeby podtrzymywać związek rodziców czy spełniać ich oczekiwania albo w ogóle jest nijakie i ma poczucie depersonalizacji.
"Zespół depersonalizacji-derealizacji charakteryzuje się występowaniem uporczywego i nawracającego poczucia oddzielenia i obcości wobec siebie, własnego ciała i/lub otaczającego świata. Towarzyszy mu poczucie jakościowej zmiany przeżywania, nierealności, odległości lub zautomatyzowania."
2. Staje się współzależne i nie potrafiące "przeciąć pępowiny", czyli usamodzielnić się, więc pozostają dorosłymi dziećmi (DDD) lub jakby to nazwali niektórzy ludzie, którze przez to nie przechodzili, stają się
Jedno i drugie prowadzi do trudności w nawiązywaniu i budowaniu relacji z innymi ludźmi przy czym żadna z tych dwóch potencjalnych konsekwencji nie jest reguła, bo ludzie są różni, czego Bradshaw jużnie dodał, ale to chyba w psychologii oczywiste i fakt, że tego nie zrobił nie jest próbą przepchnięcia swojej teorii jako prawdy absolutnej a samej metody jako jedynej słusznej formy terapii. Równie dobrze możesz się sam z siebie w+ć na tyle przerwać to błędne koło jeśli masz silną psychikę i wiedzę a wtedy nie będziesz potrzebował żadnej terapii.
Specjalnie używałem określeń metaforycznych, takich jak "przecięcie pępowiny" bo w psychologii jest ich sporo, np. "wewnętrzny krytyk", "dorosłe dziecko" i wg mnie fajnie one opisują sytuację i mogą niektórym, w tym mnie, rozjaśnić sprawę i pozwolić na przełamanie się np. w drodze terapii poznawczo-behawioralnej czyli zacząć wykonywać ekspozycje. Lubię takie podejście i często dzięki niemu np. odnajduję odniesienia do swoich problemów w sztuce, jak w piosence "dorosłe dzieci"
Jeśli chodzi o "regresje" to sorry, ale naprawdę uważam, że nie wiesz o czym piszesz:
1. w psychologii istnieją dwie odmiany regresji: patologiczna oraz adaptacyjna, najwyraźniej Ty opisujesz tą pierwszą, bo piszesz o tym jak o jakiejś wstecznej ewolucji, na zasadzie, że jak ktoś sobie na to pozowli to nagle usiądzie na podłodze, zacznie się bawić zabawkami i wołać "gu gu" z nadzieją, że to mu pomoże, bo przecież pan w książce napisał, żeby "cofnąć się" do dzieciństwa.
2. Bradshaw w dużej mierze do przyjrzenia się sobie jako dziecku z pozycji dorosłego, z nabytą wiedzą na dany moment, co ma ułatwić wybaczenie sobie swoich pewnych ułomności. Pisałem o tym wcześniej w ten sposób "co byś zrobił gdybyś spotkał dziecko które miało dokładnie takie dzieciństwo jak ty". Czyli masz dokonać tej "regresji", odczuć te emocje co wtedy, ale robisz to po to, żeby potem stwierdzić czy byłe one zasadne, z wiedzą taką jaką posiadasz teraz jako dorosły.
Na koniec dodam, że nie jestem jakimś fanatykiem ani Bradshawa, ani Freuda ani Junga ani nikogo innego. Zacząłem ten wątek w dobrej intencji, bo może komuś takie tłumaczenie tego co zachodzi w człowieku jakie jest w tych książkach czy na kanałach które podlinkowałem pomoże tak jak mi. Niestety, tak jak napisał @gosc123, myślę, że tą pseudonauką i pojechaniu po tym autorze mogłeś wiele osób skutecznie zniechęcić.
Co do Freuda, którego wmiesazałem do tej dyskusji, to nie moja wina, że jak tylko się wklepie coś w google dot. psychologii, to teorie gościa pojawiają się na pierwszej stronie i że inni psychologowie tak często na nim bazują.