21 Paź 2020, Śro 16:08, PID: 830562
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Paź 2020, Czw 9:19 przez BlankAvatar.)
(21 Paź 2020, Śro 14:22)gosc123 napisał(a): Zastosowałeś chwyt erystyczny i nie odpowiedziałeś na pytanie.Odpowiedziałem.. chodzi o naukową metodę badania skuteczności - podobnie jak w medycynie.
(21 Paź 2020, Śro 14:22)gosc123 napisał(a): Logicznie jest to prawdą. Ale zestawianie pijawek z konceptem wewnętrznego dziecka ma na celu jego ośmieszenie - co jest oczywistym chwytem.Nie jest chwytem erystycznym, a jeśli już "chwytem" to retorycznym. To jest taka różnica jak między manipulacją a perswazją. Stosując chwyty erystyczne wprowadzasz w błąd słuchaczy dyskusji np. wkładając w czyjeś usta coś czego ktoś nie powiedział.
(21 Paź 2020, Śro 14:22)gosc123 napisał(a): Kolejny chwyt. W moim wpisie odnosiłem się do tego co jest prawdziwe- DDA, czy DDD. Dla mnie to nieistotne. I co to znaczy, że nie potwierdzono, że DDA istnieje? Chcesz zaprzeczyć, że istnieje coś takiego jak syndrom DDA? I to, czy Freud szanował swoich klientów czy nie i czy ktoś rozumie pojęcia nie wnosi nic do dyskuski. Rozmawiamy tu o skuteczności terapii "wewnętrznego dziecka"Ale to przecież Ty a nie ja odwołałeś się w dyskusji do Freuda i syndromu DDA (z nadzieją, że wzmocnią Twoją argumentację). Kiedy ja podważyłem jakość pomysłów Freuda i sensowność syndromu DDA, to zarzuciłeś mi że się czepiam nieistotnych rzeczy.
(21 Paź 2020, Śro 14:22)gosc123 napisał(a): To Ty pierwszy odniosłeś się do zarobków Bradshawa. Nie wiem w jakim celu, ale odniosłem wrażenie, że skoro to podnosisz tutaj, to chyba Ci to nie odpowiada. W żaden sposób nie łączyłem tego z trafnością Twoich argumentów.To prawda. Zastanawiam mnie jaka ma motywację ktoś, kto popularyzuje jakąś terapię ale jednocześnie jest niezainteresowany badaniem jej sensowności? Żeby być uczciwym, trzeba powiedzieć, że są dwie możliwości: profity (o których już wspomniałem) lub ignorancja. Ale odnotujmy, że rzeczywista motywacja Bradshawa nie musiała mieć wpływu na to czy jego terapia jest skuteczna czy nie. Można odkryć coś wartościowego przez przypadek. Zgadzam się, że niepotrzebnie wprowadziłem ten wątek.
(21 Paź 2020, Śro 14:22)gosc123 napisał(a): Natomiast jeśli nie było badań, to nie można jednoznacznie stwierdzić, że to "pseudonauka", prawda?No niestety można, a nawet trzeba. Jeśli coś nie jest zbadane w sposób naukowy, to wypada poza naukę. To wynika z definicji. Ewentualnie może sobie funkcjonować w postaci hipotezy (przypuszczenia).
(21 Paź 2020, Śro 14:22)gosc123 napisał(a): Znowu czepianie się jakichś nieistotnych szczegółów. Pisałem o własnym doświadczeniu i milionów innych, dla których terapia DDA była pomocna i dobrze opisywała rzeczywistość. To, czy coś tam potwierdzono, czy nie to nieistotne.Myślę, że to co napisałem stałoby się jaśniejsze, gdybyś kliknął w link o efekcie horoskopowym. Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie. Jeśli nadal nie będzie Ci się chciało tego zrozumieć, to dam sobie spokój i nie będę ciągnął tego wątku. Powiedzmy, że osoba projektująca sygnalizację świetlną potrzebuje stworzyć definicję koloru zielonego (na podstawie tej definicji będą produkowane lampy do sygnalizacji drogowej). No i ten projektant tworzy sobie definicję, że lampa koloru zielonego świeci światłem kolorowym tj. niebiałym. Na pierwszy rzut oka definicja jest wspaniała, bo na pewno wśród lamp o takich właściwościach znajdą się te zielone. Problem w tym, że definicja jest zbyt szeroka i będą do niej wpadać również lampy czerwone i żółte (jak i każdego innego koloru).
(21 Paź 2020, Śro 14:22)gosc123 napisał(a): No widzisz i tutaj dotykamy sedna problemu. Mogłeś od tego zacząć, np- "ja się z założeniami tej terapii nie zgadzam, ale nie wykluczam, że komuś może pomóc", albo coś w tym stylu. A Ty walnąłeś z grubej rury o pseudonauce, oszołomach i mieszając w to wszystko jeszcze zarobki autora.Tylko problem polega na tym, że w założeniach terapii jest też wiele bzdur. Nie rozumiem dlaczego miałbym te kwestie pomijać i pisać o terapii nadmiernie pozytywnie.
A generalnie chodzi o to, że np. ktoś mógłby sięgnąć po książkę i coś z niej mądrego dla siebie wyciągnąć (już nawet abtrahując od tego, czy jest to skuteczne w leczeniu, czy nie, ale serio jest tam wiele mądrych rzeczy)- ale po przeczytaniu Twojej argumentacji, stwierdzi, że to bez sensu, bo nie ma badań, pseudonauka, itp.
Co do źródeł krytycznych, to widzę, że można coś znaleźć na szybko, ale żadne mnie nie zadowalają. Jak znajdę coś treściwego, to podlinkuję.