20 Paź 2020, Wto 18:28, PID: 830511
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Paź 2020, Wto 18:46 przez Enigma23.)
(20 Paź 2020, Wto 16:58)BlankAvatar napisał(a):(20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): W ten sposób można zdeprecjonować wszystko Można to samo napisać np. o teorii poznawczo-behawioralnej. Ale jeżeli ktoś uważa, że coś mu pomogło, to ja nie zamierzam się z nim kłócić i wmawiać mu, że jednak nieW ten sposób można zdeprecjonować argumentum ad populum. Jak chcesz sprawdzić czy penycylina ma właściwowści bakteriobójcze, to najlepiej przebadać jej działanie na bakteriach zamiast pytać ludzi, co sądzą o penicylinie. Podobnie jest z terapią. Jeżeli chcesz sprawdzić czy dana terapia działa na dane zaburzenie, to próbujesz dokonać obiektywnego pomiaru efektów zastosowania metody wśród ludzi z danych zaburzeniem. W innym wypadku ryzykujesz, że dojdziesz do tego samego wniosku, co każdy fan Zięby. Są podejścia psychoterapeutyczne, które podejmują wysiłek dowodzenia skuteczności (choćby ta poznawczo-behawioralna) i są takie które jadą na popularności (terapia wewnętrznego dziecka).
(20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): Skąd wiesz z jakim nastawieniem i myślami idą na tą terapie ludzie? Ja mam wrwżenie, że to Ty nie do końca rozumiesz tej idei. Mi np. w ogóle do głowy nie przyszło, by tam szukać jakichś ukrytych tajemnicNie mam pojęcia z jakim nastawieniem idą na tą terapię ludzie. Po prostu rozumiem na jakich założeniach oparta jest ta terapia. Tutaj nie jest problemem to, co sobie ludzie myślą, ale to, że sami terapeuci i twórca metody nie rozumieli, że wewnętrzne dziecko można traktować jako metaforę (co wynikało z przyjęcia błędnych założeń). Te błędne założenia mogą podzielać klienci terapii, ale przecież to nie ich wina - klienci nie są od tego, żeby weryfikować założenia terapii na która idą.
(20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): Na marginesie co do wyparcia- ja nie jestem specjalistą, ale chyba jednak coś takiego w psychologii istnieje? Zdarzały się chyba przypadki osób, dla których trauma była tak duża, że to wypierali i przestawali pamiętać?wyparcie w rozumieniu psychoanalitycznym raczej nie istnieje
(20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): ożna w ten sposób zdeprecjonować wszystko I dla kogo te idee są kontrowersyjne?dla ludzi, którzy zajmują się badaniem naukowych podstaw tych idei
O panie, tak czytam o tym wyparciu i aż muszę interweniować. To jest znane od czasów Freuda i jest opisane w wielu książkach dotyczących innych terapii w tym poznawczo-behawioralnej
"Zarówno zaprzeczanie jak i wyparcie zniekształcają rzeczywistość „ukrywając wydarzenia przed świadomością”. W przypadku zaprzeczania nieprzyjemne fakty są ignorowane, realistyczna interpretacja tego co się dzieje zostaje zastąpiona łagodniejszą, choć nietrafną. Zaprzeczanie może dotyczyć zarówno uczuć jak i faktów. W przypadku dzieci pewien stopień zaprzeczania jest normalnym zjawiskiem. Na przykład jeśli dziecko dowiaduje się, że rodzice się rozwodzą, może zaprzeczać temu faktowi i/lub zaprzeczać martwieniu się taką sytuacją. Zaprzeczanie bywa pomocne w przypadku sytuacji zagrażających życiu czy w innych ekstremalnych okolicznościach. Mechanizm ten pozwala na stopniowe oswajanie się z trudną sytuacją. Jednak po pewnym czasie potrzebne jest uznanie obecności bolesnych uczuć, aby uniknąć pojawienia się dalszych problemów natury psychologicznej czy emocjonalnej.". Jest to jeden z tzw. mechanizmów obronnych podświadomości.
https://www.centrumdobrejterapii.pl/mate...my-obronne
Bradshaw traktuje ranę jaką otrzymaliśmy w dzieciństwie jako traume, taką samą jaką mają ludzie po wypadku czy żołnierze po wojnie i wyprzedzając ewentualny zarzut, uważam, że nie ma w tym nic przesadzonego, a wyparcie jest jednym z podstawowych problemów traum.
Po drugie, nie uważam żeby terapeuci mieli problem z odróżnianiem metafory od faktów. To całe "wewnętrzne dziecko" jest metaforą tej części nas, która odpowiada za spontaniczność, chęć poznawania świata oraz pozwala nam podejmować decyzje typu "rzucam studia i wyjeżdżam do Tybetu" (ostatnie przerysowane z zamierzeniem). I raczej w ten sposób patrzą na to terapeuci. Spotkałem się też z kobietą, która też działa na YouTubie, mówiąco o tym dziecku jako o takiej wewnętrznej intuicji, w momentach kiedy czujesz, że coś powinieneś zrobić tak a nie inaczej, ale nie do końca wiesz czemu i kiedy już to robisz wbrew innym i trochę sobie, okazuje się, że miałes rację. Widzisz, moim zdaniem to jaką terapią podążać zależy właśnie od tego typu intuicji i czasami mam tak, że łatwiej mi ogarnąć jakąś symbolikę i odnaleźć w niej siebie niż suche formułki. z podręczników dla przyszłych psychologów Jeśli nie odpowiada ci określenie "wewnętrzne dziecko" może to nazwać w inny sposób ale założenia tego są dosyć proste i jednoznaczne, tj.
- pozwól sobie na bycie szczerym sam ze sobą, pozwól sobie na przeżywanie emocji które głęboko odczuwasz i od zawsze odczuwałeś ale musiałeś z jakichś powodów je tłumić
- chcesz wybaczać innym? Wybacz najpeirw sobie
- chcesz być kochanym? Pokochaj najpierw siebie
i wielu osobom to pomaga, wiele osób i terapeutów wyznaje te zasady.
Jak już pisałem, moja terapeutka od terapii poznaczo behawioralnej stwierdziła na jednej z pierwszych sesji, że jeśli chcesz walczyć to musisz wiedzieć z czym. Akurat ona mówiła to w odniesieniu do tych pierwszych kilku sesji, gdzie wypytuje się klienta o jego życiorys, stwierdziła wtedy, że to pomoże nie tylko jej w doborze ćwiczeń ale i mi albo i przede wszystkim mi w dojściu i zrozumieniu źródła problemu. Na pierwszej sesji powiedziała z kolei, że nie ma złych emocji, każda łącznie ze smutkiem i złością jest dobra, bo daje nam informację zwrotną o nas samych i mi to podejście się spodobało, poprzednia bełkotała jakieś porady w stylu, "znajdź se hobby". Terapia z wewnętrznym dzieckiem daję tutaj podpowiedzi: "szukaj od samego początku, od bycia nawet niemowlęciem. Co byś zrobił, gdybyś spotkał takie dziecko, co byś mu powiedział, jak zareagowałbyś na taki sposób wychowania, co byś powiedział jego rodzicom".