10 Gru 2018, Pon 17:29, PID: 774875
Ok, pierwszy tydzień za mną:
- Ogarnęła mnie jakaś kompulsja sprzątania, mam wrażenie, że cały czas latam ze zmiotką po mieszkaniu. Z jednej strony fajnie mieć motywację do czegoś (już zapomniałam jak to jest). Z drugiej strony obawy, że jak nie posprzątam w łazience wszystkich swoich włosów, co do jednego, to Współlokatorka pomyśli, że jestem obrzydliwa i brudna, już nie są fajne.
- Lepiej mi się śpi, jak wiem, że ktoś inny jest w mieszkaniu. Chyba czuję się bezpieczniej.
- Wstaję i kładę się spać wcześniej. To pierwsze jest dużym plusem - kiedyś ciężko mi było wstać po 20 budzikach nastawionych w odstępach kilku minut. Teraz budzę się po pierwszym - chyba stresuję się tym, że ją obudzę jak alarm będzie zdzwonił wiele razy. Wcześniejsze chodzenie spać to już moje tchórzostwo - wiem, że ona przychodzi z pracy między 23 a 24, więc kładę się spać wcześniej, żeby nie mieć problemu z tym jak się zachować, jak wróci.
- Dalej stresuję się rozmawianiem i interakcją generalnie. Przed chwilą przyszłam z pracy i jest u niej koleżanka, siedzą zamknięte w pokoju. Po wejściu do mieszkania tak długo się namyślałam czy się jakoś przywitać, zawołać cześć czy coś, aż zrobiło się za późno na cokolwiek i teraz pewnie myśli, że jestem aspołecznym gburem. A teraz siedzę zamknięta w pokoju i jem czekoladę zamiast obiadu jak jakiś dzikus. Żeby się nie kręcić po mieszkaniu za dużo.
- Ogarnęła mnie jakaś kompulsja sprzątania, mam wrażenie, że cały czas latam ze zmiotką po mieszkaniu. Z jednej strony fajnie mieć motywację do czegoś (już zapomniałam jak to jest). Z drugiej strony obawy, że jak nie posprzątam w łazience wszystkich swoich włosów, co do jednego, to Współlokatorka pomyśli, że jestem obrzydliwa i brudna, już nie są fajne.
- Lepiej mi się śpi, jak wiem, że ktoś inny jest w mieszkaniu. Chyba czuję się bezpieczniej.
- Wstaję i kładę się spać wcześniej. To pierwsze jest dużym plusem - kiedyś ciężko mi było wstać po 20 budzikach nastawionych w odstępach kilku minut. Teraz budzę się po pierwszym - chyba stresuję się tym, że ją obudzę jak alarm będzie zdzwonił wiele razy. Wcześniejsze chodzenie spać to już moje tchórzostwo - wiem, że ona przychodzi z pracy między 23 a 24, więc kładę się spać wcześniej, żeby nie mieć problemu z tym jak się zachować, jak wróci.
- Dalej stresuję się rozmawianiem i interakcją generalnie. Przed chwilą przyszłam z pracy i jest u niej koleżanka, siedzą zamknięte w pokoju. Po wejściu do mieszkania tak długo się namyślałam czy się jakoś przywitać, zawołać cześć czy coś, aż zrobiło się za późno na cokolwiek i teraz pewnie myśli, że jestem aspołecznym gburem. A teraz siedzę zamknięta w pokoju i jem czekoladę zamiast obiadu jak jakiś dzikus. Żeby się nie kręcić po mieszkaniu za dużo.