23 Sty 2018, Wto 3:07, PID: 727199
Mi mój notorycznie mówił, że boi się ze mną jeździć i w ogóle kręcił nosem, przez co popadałem w jakieś konkretne załamania nerwowe (miałem nawet myśli samobójcze) przed każdą jazdą z tym typem. Pod jego pieczą zdawałem praktykę parę razy i nic. Koleś tak mi obrzydził jazdę, że chciałem to rzucić w cholerę. Na wrażenieszczęście moi rodzice widzieli, co się dzieje i posłali mnie do instruktora z innej szkoły, którego poleciła im przyjaciółka mamy. Koleś był tak spoko, że nawet zacząłem to lubić. Mówił, że bardzo dobrze mi idzie i wszysyko jest na dobrej drodze. Uczył mnie nie tylko pod kątem egzaminu, co mi się bardzo podobało. Dzięki niemu w końcu zdałem egzamin, jednak trauma po pierwszym kursie sprawiła, że od tamtej pory niestety nie wsiadam za kierownicę. Wstyd mi, ale lęk jest silniejszy. Zastanawiam się, czy wyglądałoby to inaczej, gdybym od razu uczył się w tej drugiej szkole. Nie dowiem się już. Nie potrafiłbym chyba spojrzeć w oczy temu ziomkowi, bo jego wysiłek i tak poszedł na marne
Ewelona, trzymam za Ciebie kciuki. Wierzę, że dasz sobie radę. Nie każdy łapie od razu. Czasami naprawdę trzeba czasu. Życzę Ci cierpliwości i byś to polubiła, bo to chyba najważniejsze.
Ewelona, trzymam za Ciebie kciuki. Wierzę, że dasz sobie radę. Nie każdy łapie od razu. Czasami naprawdę trzeba czasu. Życzę Ci cierpliwości i byś to polubiła, bo to chyba najważniejsze.